Kiedy Maciej Ukleja zobaczył zrobione przez siebie zdjęcia w materiałach wyborczych kandydata na posła Sławomira Zawiślaka z PiS, oniemiał.
m.in. w Dzienniku Wschodnim.
Ukleja studiuje w Łodzi. Na wyborczy weekend przyjechał do Zamościa. Wtedy zorientował się, że zdjęcie w broszurze wyborczej Sławomira Zawiślaka, przedstawiające kandydata w towarzystwie Jarosława Kaczyńskiego, jest jego autorstwa. - A na stronie internetowej, do której odsyłano w tych materiałach, znalazłem jeszcze trzy inne moje zdjęcia - opowiada Maciej Ukleja.
Autor zdjęć nie wie, jak jego fotografie z wizyty premiera w Zamościu weszły w posiadanie partyjnych działaczy. Udostępnił je jednemu z zamojskich portali internetowych. Ale nie politykom.
- Nas też nikt o tym nie informował, ani z prośbą o ich udostępnienie nie występował - zapewnia Robert Moteka, wydawca portalu roztocze.net. - Gdyby tak się stało, zostałby skontaktowany z autorem. Tak było, np. po koncercie Piotra Rubika w Zamościu. Jego menedżer po prostu kupił od Maćka kilka zdjęć.
Co na to PiS? - Jakimś sposobem fotografie znalazły się w katalogu z kilkuset innymi, które w czasie wizyty prezesa Kaczyńskiego w Zamościu robił pracujący dla PiS fotograf. A później zostały wybrane przy redagowaniu materiałów wyborczych. To zwykła pomyłka - bagatelizuje sprawę dr Przemysław Czarnek, prawnik z KUL, który w imieniu sztabu Zawiślaka ma w przyszłym tygodniu prowadzić rozmowy z Ukleją.
Wybrany na drugą kadencję poseł również mówi o pomyłce. - Szanuję prawa autorskie i na pewno rozwiążemy tę sytuację zgodnie z zasadami tak,
że pan Ukleja będzie usatysfakcjonowany - obiecuje Sławomir Zawiślak.
- Mam nadzieję, bo ja na pewno ani z żądania przeprosin, ani z honorarium nie zrezygnuję. Jak będzie trzeba, jestem gotowy iść do sądu - zapowiada autor zdjęć.