Sąd dał dziś szansę Henrykowi G., rabusiowi z Leszkowic pod Lubartowem, który z widłami napadł na miejscowy sklep.
Napad miał nietypowy przebieg. 27 września Henryk G. wszedł z widłami w ręku do sklepu GS. Ekspedientka znała go dobrze. Mieszkał niedaleko i wiele razy przychodził na zakupy. Brał zwykle alkohol. Tym razem nie było inaczej.
- Chciał kupić cztery wina, wódkę i piwo - opowiadała dziś w sądzie
ekspedientka. Kobieta postawiła alkohol na ladzie. Powiedziała, że należy się 40 zł.
- Sama sobie zapłać - krzyknął wtedy Henryk G., próbując zabrać butelki. Sprzedawczyni mu na to nie pozwoliła. Wówczas rabuś chciał ją uderzyć widłami w głowę. Kobieta wybiegła ze sklepu. Henryk G. próbował ją gonić. Sprzedawczyni zamknęła za sobą drzwi. Rabuś został uwięziony w sklepie.
Policja przyjechała po kilkunastu minutach. W tym czasie Henryk G. urządził sobie ucztę: zjadł pomidory, banana, serki i otworzył puszkę piwa. Rozbił też kasę fiskalną i kalkulator. Gminna Spółdzielnia wyliczyła straty na blisko dwa tysiące złotych.
Henryk G. trafił do aresztu. Za kratkami przebywał do wczoraj. Jego proces trwał tylko kilka godzin. Korzystna była dla niego opinia psychiatryczna.
Biegli uznali, że podczas napadu miał ograniczoną poczytalność. Sąd Okręgowy w Lublinie wziął to pod uwagę i wymierzył Henrykowi G. wyrok w zawieszeniu. Nakazał mu zapłacić za wyrządzone szkody. (ER)