To zabita na przejściu nastolatka przyczyniła się do wypadku w Wólce. Policjant, który w nią wjechał może być współwinny, ale nie musi. Takie wnioski płyną z opinii biegłego na temat ubiegłorocznej tragedii w Wólce koło Lublina.
Biegły analizował kilka wersji wypadku. Różni je przede wszystkim moment, w którym kierowca mógł zobaczyć pieszą. Do tragedii doszło po zmroku. Sytuację pogarszała mżawka.
- Ustaliliśmy też, że latarnia obok przejścia dla pieszych nie działała - mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Według biegłego, aby uniknąć potrącenia Witold B. musiałby zauważyć nastolatkę z odległości 38 metrów, kiedy wchodziła na pasy. Ocenił, że w każdej z badanych wersji wydarzeń, piesza zachowała się nieprawidłowo.
Volkswagen policjanta był oświetlony i widoczny. Nastolatka już niekoniecznie. - Piesza była w korzystniejszej sytuacji. Mogła nie wchodzić na pasy i zatrzymać się - orzekł ekspert. - Jej zachowanie nie było prawidłowe. Miała możliwość uniknięcia wypadku.
Co prawda kierowca powinien zwalniać przed każdym przejściem, jednak zdaniem eksperta, takie zachowania prowadzą do zakłóceń w płynności ruchu. Z opinii wynika, że nie można jednoznacznie określić odległości, z jakiej Witold B. mógł zauważyć pieszą. W takiej sytuacji wątpliwości działają na korzyść sprawcy.
Z ustaleniami nie zgadza się rodzina zmarłej nastolatki. Jej pełnomocnik złożył już w prokuraturze zażalenie. - To opinia z kapelusza. Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy to czytam - mówi Jan Piszyk, ojciec Katarzyny. - Nawet policjanci z drogówki mówili mi, że biegły pisał chyba o innym wypadku. Dam sobie głowę uciąć, że córka nie wtargnęłaby na jezdnię przed nadjeżdżający samochod. Zbliżając się do przejścia kierowca powinien zwolnić i zachować szczególną ostrożność. Tymczasem on nawet nie dotknął hamulca. Gdyby jechał wolniej, to córka byłaby ranna, ale pewnie by jej nie zabił. Znał tę drogę doskonale, więc mógł się np. zagadać z żoną. Chwila dekoncentracji i doszło do tragedii.
- Opinia nie dała rozstrzygających odpowiedzi. Stąd decyzja o przeprowadzeniu eksperymentu procesowego - dodaje prokurator Rutkowska-Skowronek. - Postaramy się na miejscu zdarzenia ustalić, z jakiej odległości kierowca mógł zobaczyć pieszą.
Symulacja odbyła się wczorajszej nocy. Na jej wyniki trzeba będzie poczekać około dwóch tygodni. Zakończenia śledztwa można spodziewać się w czerwcu.