Przewodniczący Rady Gminy Markuszów nie wpuścił urzędników do domu swojej żony.
Pracownicy Zakładu Usług Komunalnych z Kurowa chcieli odczytać stan wodomierzy w domu należącym do żony Leszka Barwińskiego. Budynek znajduje się w gminie Kurów. Kiedy inspektorzy zapukali do drzwi, otworzył im Barwiński. - Nie wpuścił ich do środka. Pracownicy sporządzili więc oficjalną notatkę - informuje Mirosław Krzyszczak, pełnomocnik ZUK w Kurowie.
W tej sytuacji gminna spółka rozpoczęła procedurę odcięcia wody. Równocześnie na policję wpłynęło doniesienie o popełnieniu wykroczenia. - Posterunek w Kurowie prowadzi postępowanie na wniosek ZUK - potwierdza Dorota Pomorska z puławskiej policji.
Tymczasem Leszek Barwiński wszystkiemu zaprzecza. - Nie jestem zameldowany w Kurowie. Mieszka tam jedynie moja żona i dzieci. Dlatego nic mi nie wiadomo o zdarzeniu.
Po raz kolejny piszemy o problemach z prawem przewodniczącego Rady Gminy Markuszów. W czerwcu informowaliśmy o oskarżeniach, które pod jego adresem wysuwali pracownicy tamtejszego Urzędu Gminy. Sławomir Łowczak, który pracuje w domu kultury, opowiadał nam, jak został przez niego potraktowany. "Rozparłeś się w fotelu - jak buhaj siedzisz! Co, oborowym chcesz być, czy pracować w domu kultury?!” - w ten sposób przewodniczący miał się zwrócić do Łowczaka.
W tej samej sprawie doniesienie do prokuratury złożył wójt Markuszowa. Sprawa została jednak umorzona. - Takie zachowania wobec pracowników miały charakter incydentalny - tłumaczy Dariusz Lenard, prokurator rejonowy w Puławach.
Jednocześnie prokuratorzy przyznają, że w zachowaniu przewodniczącego można się dopatrzyć znamion zniesławienia albo znieważenia, ale poszkodowani pracownicy musieliby wnieść sprawę z oskarżenia prywatnego.