Co najmniej 66 zginęło, a 141 zostało rannych w katastrofie hali targowej na pograniczu Chorzowa i Katowic w sobotę wieczorem. Prezydent Lech Kaczyński ogłosił wczoraj żałobę narodową – do 1 lutego włącznie.
Ok. godz. 17.15 w hali Międzynarodowych Targów Katowickich, w której odbywała się wielka wystawa gołębi, runął dach. W chwili katastrofy w hali było od 500 do tysiąca osób. Na miejsce tragedii przyjechał premier Kazimierz Marcinkiewicz, minister zdrowia Zbigniew Religa i minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek. W niedzielę do Katowic przybył prezydent Lech Kaczyński. Podczas konferencji prasowej o godz. 14 ogłosił oficjalnie wprowadzenie żałoby narodowej – do środy włącznie.
Do śląskich szpitali zostało przewiezionych wielu rannych w katastrofie. Zaraz po przybyciu na miejsce tragedii do działań przystąpili ratownicy – ze straży pożarnej, górnictwa, GOPR i TOPR, policji, żandarmerii wojskowej. Zawalisko przeszukiwały specjalnie przeszkolone psy. Dzięki doskonale skoordynowanej i prowadzonej z poświęceniem akcji, do godz. 22 w sobotę udało się spod gruzów wydobyć kilkadziesiąt osób.
Poszukiwania żyjących jeszcze ofiar katastrofy trwały całą noc i przez niedzielne przedpołudnie. Niestety, nikogo więcej dającego oznaki życia nie odnaleziono.
Akcję ratowniczą utrudniał 15-stopniowy mróz i słabe oświetlenie miejsca katastrofy. Brało w niej udział – łącznie – ok. 1300 osób – poinformował w niedzielę gen. Janusz Skulich, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach.
Do pomocy poszkodowanym i ich rodzinom oddelegowano psychologów. Prezydent RP postanowił przekazać milion złotych z budżetu Kancelarii na pomoc dla rodzin ofiar tragedii w Katowicach. Milion złotych przekaże także Kancelaria Sejmu.
W niedzielę przed południem gen. Janusz Skulich stwierdził, że ofiary śmiertelne mogą być znajdowane jeszcze przez kilka dni, w miarę rozbierania rumowiska i usuwania z niego kolejnych elementów konstrukcji. – Jak oceniają fachowcy z zakresu budownictwa, akcja całkowitego usuwania zniszczonej hali może potrwać miesiąc, a nawet dłużej – dodał szef katowickich strażaków.
Ostatnia jak dotąd, 66. ofiara śmiertelna, została wydobyta spod zwałowiska w niedzielę po południu. – Tym samym akcja poszukiwawcza została zakończona – poinformował rzecznik wojewody śląskiego, Krzysztof Mejer. Aby wydobyć ciało ostatniej ofiary, o której wiadomo było, że została przygnieciona metalową konstrukcją, ratownicy przez kilka godzin usuwali potężne elementy kratownicy. Musieli m.in. przecinać olbrzymie metalowe dźwigary.
Jak poinformował Mejer, w niedzielę od godziny 15. zastępy ratownicze były stopniowo wycofywane z miejsca akcji; pozostały tylko wybrane zastępy strażackie. Dziś rano do akcji ma wkroczyć sprowadzony z Nowego Sącza ratownik z psem, szkolonym do wykrywania w gruzach zwłok.
Całą niedzielę trwało identyfikowanie ciał wydobytych z rumowiska. Wiadomo już, że wśród śmiertelnych ofiar jest kilkunastu cudzoziemców – uczestników i gości wystawy. Oprócz Polaków śmierć ponieśli m.in. Niemiec, Słowacy, Czesi, Belg. Wśród osób zaginionych, których ciał nie wydobyto, są także Czesi i Słowacy.
– Życiu rannych w katastrofie budowlanej w katowickim hali targowej, którzy przebywają jeszcze w szpitalach, nie zagraża niebezpieczeństwo – poinformował minister zdrowia Zbigniew Religa. – Myślę, że w najbliższych dniach będą mogli opuścić szpital. To bardzo dobra wiadomość – powiedział.
Jak poinformował Religa, pierwsza karetka była na miejscu tragedii po czterech minutach od pierwszego telefonu o katastrofie. W kilkunastu szpitalach sale operacyjne były przez cały czas przygotowane do przyjęcia pacjentów. – Jestem pod ogromnym wrażeniem organizacji całego przedsięwzięcia, organizacji pomocy w tym niebywałym dramacie – podkreślił. – To co na Śląsku zrobiono w sprawie ratownictwa medycznego jest unikalną rzeczą w Polsce. Cała Polska powinna brać przykład z tego, co tu zrobiono na Śląsku – dodał.
Na apel o oddawanie krwi dotychczas odpowiedziało tysiące osób Śląsku i w innych regionach kraju.
Minister transportu i budownictwa już w sobotę powołał specjalną komisję, która zajmuje się wyjaśnieniem przyczyn wypadku. Pracami komisji będzie kieruje główny inspektor nadzoru budowlanego Marek Naglewski.
Służby ratownicze nie precyzują na razie przyczyn zawalenia się hali. Jej dach mógł runąć pod naporem śniegu, ale także innych naprężeń, powstałych np. na skutek ujemnej temperatury czy różnicy temperatur. Gen. Skulich, w wypowiedzi dla TVN24, wszelkie rozważania na temat przyczyn nazwał w tej chwili „spekulacją”.
- Na dachu katowickiej hali wystawowej zalegała półmetrowa warstwa zlodowaciałego i lekkiego śniegu – poinformował minister Jerzy Polaczek. – Ta ostatnia informacja ma o tyle znaczenie, że stoi w pewnej sprzeczności z oświadczeniami zarządców tego obiektu, którzy – z tego co wiem – oświadczyli, iż były podjęte prace, jeśli chodzi o usunięcie warstwy śniegu – podkreślił minister na niedzielnej konferencji prasowej w Katowicach. Polaczek powiedział też, że w całym kraju nadzór budowlany skontroluje obiekty wielkopowierzchniowe, użyteczności publicznej i sportowe. – Jeśli inspektorzy stwierdzą, że mogą one zagrażać bezpieczeństwu, będą natychmiast wyłączane z użytku – dodał.