Zakole Wieprza koło Baranowa. 10-letnia dziewczynka po zrobieniu kilku kroków zniknęła pod wodą. Dziś szukali jej płetwonurkowie.
Obie siostry weszły do wody, brodziły na płyciźnie. Młodsza postanowiła jednak wejść głębiej. Zrobiła kilka kroków i zaczęła się topić. Towarzyszący siostrom trzynastolatek ułamał gałąź, którą próbował podać tonącej. Ta jednak nie miała siły, żeby się jej chwycić i po chwili znikła pod wodą. Według relacji dzieci, po paru minutach wynurzyła się na chwilę kilkanaście metrów dalej, ale nie dawała już oznak życia.
Akcja ratunkowa prowadzona w poniedziałek nie przyniosła skutków, dlatego wczoraj na miejscu wypadku pojawili się płetwonurkowie. W momencie zamknięcia tego numeru gazety, przeczesywanie dna trwało.
Jeden z mężczyzn, który obserwował pracę płetwonurków, nie dziwił się, że doszło do tragedii: - Jeszcze rok temu było tu płytko. A teraz wystarczy nierozważny krok i wpadasz w toń z silnym nurtem. Nawet dorosły nie poradziłby sobie, a co dopiero małe dziecko.