Co zrobić, gdy nie można wziąć udziału w ważnym głosowaniu? Pokazać koledze z sali odpowiedź na palcach, a ten zagłosuje za nas. Tak zrobili lubelscy działacze na sobotnim zjeździe PZPN.
- Byłem przewodniczącym komisji uchwał i wniosków. Musiałem stać przy mównicy i odczytywać treści wniosków, które w tym czasie poddawano pod głosowanie - opowiada Pryciuk. - Tymczasem urządzenia do głosowania były przy stolikach delegatów. Nie chcąc przechodzić od mównicy do mojego stolika, poprosiłem kolegów z Lublina o pomoc.
- Pryciuk wskazywał palcami, którą odpowiedź za niego zaznaczyć, a my to robiliśmy. Ale wszystko odbyło się jawnie - tłumaczy Rapa. - Publicznie powiedziałem, że to moje głosy - dodaje Pryciuk.
Ale nie wszystkim się to spodobało. Część działaczy oburzyła się zachowaniem delegatów z Lublina. - Nie ma powodu do szukania sensacji - przekonuje Rapa. - Każdy z nas miał swoje urządzenie do głosowania. Każdy był na sali, więc mógł zagłosować. A my chcieliśmy to ułatwić naszemu koledze, na jego prośbę i po podaniu tego do publicznej wiadomości.
Mimo protestów, głosowanie zostało uznane za ważne.