Zaczyna się jesienna bitwa w wojnie ze szkodnikiem niszczącym kasztanowce, czyli szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem. Im więcej mieszkańców stanie do walki, tym lżej będzie drzewom w przyszłym roku.
Jak co rok miasto zapewni chętnym bezpłatne worki na suche liście zgrabione spod kasztanowców. Potem zorganizuje odbiór zapełnionych worków i ich transport do pieca, gdzie w ogniu zginą zimujące na liściach larwy szrotówka. Im więcej liści, które należy zgrabić i zapakować we własnym zakresie, trafi do spalenia, tym mniej szkodników zacznie po zimie swoją niszczycielską działalność.
– Zapotrzebowanie na worki należy zgłaszać pod nr tel. 601 364 549. W pierwszej kolejności będą wydawane osobom fizycznym, szkołom i przedszkolom, które mają na swoim terenie kasztanowce. Po skompletowaniu odpowiedniej liczby worków, mieszkańcy zostaną poinformowani o terminie i sposobie ich odbioru – informuje Urząd Miasta. – Papierowe worki po napełnieniu i sprawdzeniu, że znajdują się w nich rzeczywiście liście kasztanowca, zostaną bezpłatnie odebrane przez Miejskie Przedsiębiorstwo Zieleni w Lublinie.
Szrotówek jest niepozornym, szarym motylkiem, który trafił do nas z Półwyspu Bałkańskiego, a w naszej przyrodzie nie doczekał się jeszcze naturalnych wrogów. Do swojego jadłospisu włączyły go co prawda sikorki, ale to za mało, by zwalczyć szkodnika, którego larwy szybko niszczą liście kasztanowców, mocno osłabiając drzewa.
Ponieważ polska przyroda sama nie radzi sobie jeszcze ze szrotówkiem, w jego eliminacji pomaga człowiek. W Lublinie taka walka prowadzona jest na dwa sposoby. Wiosną na zlecenie miasta na kasztanowcach wieszane są pułapki feromonowe. Zawarta w nich substancja wabi samce, które są „przekonane”, że lecą do samicy, ale na końcu podróży doświadczają śmiertelnego rozczarowania. Drugą metodą walki, stosowaną jesienią, jest właśnie niszczenie suchych liści, bo znajdują się na nich larwy, które są odporne na mróz sięgający minus 25 stopni. Na ogień odporne nie są.