Już tylko starsi pamiętają, że 1 maja było wielkim świętem w PRL. Z tej okazji sklepy były lepiej zaopatrzone, wyróżniający się pracownicy dostawali nagrody a w całej Polsce odbywały się pochody.
Święto Pracy obchodzimy także obecnie, ale nie jest to dzień wolny od pracy i nie ma już takiej wagi jak w PRL. Wtedy – od 1950 roku – był to dla komunistów jeden z ważniejszych dni w roku. Odbywały się akademie, wręczano nagrody, były pochody w sklepach z dnia na dzień przybywało towarów.
1 maja kojarzony jest z komunizmem, ale swój początek ma w USA. Zaczęło się od strajku robotników w Chicago 1886 roku. Protest został krwawo stłumiony, a informacja o tym zbulwersowała świat. Pierwszy raz to święto w Polsce obchodzono w 1890 roku, ale dopiero komuniści podnieśli rangę tego dnia.
Ostatni raz w Lublinie świętowano w 1988 roku. Przypomina o tym na swojej stronie internetowej Ośrodek Brama Grodzka Teatr NN pokazując zdjęcia Waldemara Malugi.
- Uroczystości pierwszomajowe były obowiązkowe. Z mojej pracy to zbieraliśmy się najczęściej na ulicy Lipowej i tam dołączaliśmy do szeregu. Każdy niósł albo szturmówkę, albo transparent z napisem swojej firmy. Obowiązkowe były dlatego, że jak ktoś nie uczestniczył w pochodzie pierwszomajowym, to groziło mu to utratą premii, co nie było niestety z korzyścią dla budżetu domowego, tak było bardzo często. Nawet był taki moment, że podpisywaliśmy listę obecności – cytuje Wandy Matysiak Teatr NN.
Sam Maluga opisywał, że chciał na zdjęciach pokazać przełomowy moment,w którym PRL już się walił. Nie na wszystkich twarzach widział radość. Na wielu był żal. - Pokazali się [bowiem] starsi ludzie, dla których –podejrzewam – [przez] te trzydzieści czy ileś lat 1 Maja [stanowił] najważniejsze wydarzenie w życiu. Ledwie się skończyło jedno [Święto Pracy], a już czekali na następne. [W 1988 roku byli] zagubieni – tak Malugę cytuje Teatr NN.