Piotr Osuch przez kilka lat żył w luksusie na koszt brazylijskiego piłkarza Romario. Wczoraj sąd w Lublinie wystawił mu słony rachunek - 14 lat więzienia.
37-letni Osuch w Stasinie pod Lublinem miał dwie wille, oficjalnie własność rodziny. Jeździł limuzynami na zagranicznych rejestracjach. A jego zegarki wysadzane brylantami były warte ponad 4 mln zł.
Kiedy wyszedł zza krat znów wypłynął na szerokie wody. - Roztaczał wokół siebie legendę. Miał być międzynarodowym finansistą, bankierem, który potrafi bardzo korzystnie zainwestować pieniądze - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Pieczonka.
A Osuch umiał wzbudzać zaufanie. Wygadany, dobrze ubrany mógł przekonać do wyłożenia dużych pieniędzy nawet przy pierwszym spotkaniu. Ale przeszedł sam siebie, naciągając brazylijskiego piłkarza Romario na ponad 4,8 mln dolarów. Oszust kazał mu przelać pieniądze na rachunek w banku w Genewie. Potem szybko przepuścił pieniądze przez kilka banków. Romaria mamił sfałszowanymi wyciągami, z których wynikało, że inwestycje finansowe przynoszą krocie. Tak samo było w przypadku kolejnych ofiar - firm z Australii.
Na koncie Osucha jest też kilka drobniejszych numerów. Obiecywał rodzimym biznesmenom załatwienie gwarancji kredytowych, a na pokrycie kosztów brał po kilkaset złotych.
- Działał z chciwości, żądzy zysku za wszelką cenę - wyliczał sędzia Pieczonka. Osuch nie został dowieziony z aresztu na ogłoszenie wyroku. Za kratkami przebywa od trzech lat.
14 lat więzienia to jeden z najwyższych wyroków, wydany przez polski sąd za oszustwo. Dotąd takie kary zapadały za morderstwa. Osuch ma też zapłacić półtora miliona grzywny. Najdotkliwszy będzie nakaz zwrócenia 40 mln zł, które wyłudził od wszystkich poszkodowanych.
Z wyegzekwowaniem pieniędzy będzie jednak kłopot, mimo że Osuch przez cały czas zapewniał, że ma pieniądze na zagranicznych kontach. Kilka miesięcy temu sąd dał mu szansę na udowodnienie, że mówi prawdę. Zaproponował Osuchowi wyjście z aresztu po wpłaceniu 40 mln zł kaucji. Pieniądze nie wpłynęły.