Ponad 1,8 mln zł wyniosła suma nagród wypłaconych w ubiegłym roku pracownikom Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Lista nagrodzonych urzędników liczy 842 pozycje, ale urząd ujawnia personalia tylko 35 z nich.
Wykaz imienny obejmuje wyłącznie osoby „pełniące funkcje publiczne”, czyli są upoważnione do wydawania decyzji administracyjnych w imieniu wojewody. W zestawieniu nie ma ścisłego kierownictwa LUW.
– Wojewoda Przemysław Czarnek, ani wicewojewoda Robert Gmitruczuk nie otrzymali żadnych nagród za pracę w 2018 roku – informuje rzecznik prasowy wojewody Marek Wieczerzak.
Z urzędników ujętych na imiennej liście najhojniej doceniona została główna księgowa urzędu. Anna Gaik-Siomak otrzymała 7,8 tys. zł.
4,5 tys. zł przyznano zastępcy dyrektora Wydziału Finansów i Certyfikacji Annie Stańko-Kołudzkiej. Szefowa tego wydziału Beata Niemczyk otrzymała o 500 zł mniej. Dodatkowe 4 tys. zł trafiło także do dyrektor generalnej LUW Agaty Gruli.
Jedną z wyższych nagród dostał też były dyrektor Wydziału Informatyki i Obsługi Urzędu. Chodzi o Bartłomieja P., który ze stanowiskiem pożegnał się w grudniu ubiegłego roku. Było to miesiąc po tym, jak wracając ze służbowego wyjazdu do Białowieży prowadził samochód pod wpływem alkoholu. W dwóch badaniach alkomatem stwierdzono u niego 0,36 i 0,37 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Przed odejściem z LUW otrzymał 3 tys. zł premii.
– Pan Bartłomiej P. nagrody miał wypłacone w czerwcu i listopadzie ubiegłego roku, czyli za pracę w okresie od stycznia do października. Wtedy nie było żadnych zastrzeżeń do jego pracy – wyjaśnia Wieczerzak.
Kogo jeszcze nagrodził wojewoda? 2,5 tys. zł otrzymał dyrektor jego biura Tomasz Sonntag, a 2,4 tys. zł do jego zastępcy Waldemara Podsiadłego. Taką samą kwotę przyznano zajmującemu to samo stanowisko do listopada ubiegłego roku obecnemu wicestaroście łęczyńskiemu Dawidowi Kosteckiemu.
Urzędnicy protestują
Tymczasem dziś przed budynkiem LUW przy ul. Spokojnej odbędzie się manifestacja organizowana przez NSZZ „Solidarność”. Jej uczestnicy będą domagać się m.in. podwyżek w sferze finansów publicznych. Od czerwca ubiegłego roku wszystkie trzy organizacje związkowe działające w urzędzie wojewódzkim są w sporze zbiorowym z wojewodą i postulują o wzrost wynagrodzeń w wysokości 1 tys. zł. Co prawda na początku tego roku po raz pierwszy od lat urzędnicze pensje zostały odmrożone – kwota bazowa wzrosła o 2,3 proc. – ale urzędników to nie zadowala.
- Po tej zmianie szeregowi pracownicy zarabiają zaledwie o 40-60 zł „na rękę” więcej – mówi Aleksandra Borys, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnokrajowego Pracowniczego Związku Zawodowego Służb Państwowych i Społeczno-Zawodowych w LUW. – Nasz postulat jest wciąż aktualny, choć nie zanosi się na to, żeby został spełniony – dodaje.