Do Polanówki pod Lublinem trafiły kolejne dary - ubrania, kosmetyki, jedzenie. Ale to nie jedyna pomoc, jaką otrzymała samotna mama.
- Jestem naprawdę szczęśliwa. Tydzień wystarczył, żeby moje życie nabrało kolorów. Dziękuję wszystkim, którzy odmienili nasz los - mówiła wczoraj wzruszona pani Anna.
Przypomnijmy. 23-letnia mama utrzymuje siebie i maleńką córeczkę Amelkę za jedyne 48 zł zasiłku rodzinnego miesięcznie. Chociaż mieszkają z rodzicami i rodzeństwem pani Anny, na ich pomoc nie mogą liczyć, bo w domu się nie przelewa. Ojciec Amelki zniknął z ich życia jeszcze przed narodzinami małej. Żeby mieć za co kupić pieluchy, chleb i mleko dla córeczki pani Anna wzięła 600 zł pożyczki. Pieniądze szybko się rozeszły, a młoda mama została bez środków do życia.
Po naszym artykule, w którym opisaliśmy jej historię, w redakcji rozdzwoniły się telefony. Pomoc pani Ani i małej Amelce zaoferowało wielu mieszkańców Lubelszczyzny oraz innych regionów kraju. W sprawę zaangażowała się m.in. młodzież z Zespołu Szkół Budowlanych w Chełmie.
- Jedna z moich uczennic ma już dziecko w wieku Amelki - mówi Dorota Adamczuk, nauczycielka z Zespołu Szkół Budowlanych. - To właśnie ona namówiła pozostałych, aby w szkole przeprowadzić zbiórkę darów. Zbiórka odbędzie się w najbliższy piątek. Uczniowie i nauczyciele przyniosą ubranka dla dzieci, żywność i zabawki. W planie mają także loterię fantową, dochód z której chcą przeznaczyć na zakup artykułów spożywczych o przedłużonym terminie ważności.
To nie koniec dobrych wiadomości. Kilka dni temu skontaktował się z nami prezes lubelskiej spółki "Podwale”.
- Zebraliśmy pieniądze. Spłacimy za panią Annę kredyt, a resztę chcemy wpłacić na jej konto - powiedział Krzysztof Kurys. - Mamy też dla niej trochę darów rzeczowych. To wspólna inicjatywa zarządu i udziałowców spółki - dodał.
Samotna mama dostała także propozycję pracy. Ma ją podjąć dokładnie w dniu Świętego Mikołaja - 6 grudnia.
- Kilka kilometrów od Polanówki powstanie nowy sklep. Otwarcie w grudniu. Będę pracować na kasie - mówi pani Ania. - Cieszę się, bo przed urodzeniem Amelki pracowałam właśnie jako kasjer-sprzedawca. Znam się na tym - zapewnia.
Stałe dochody to dla niej naprawdę dużo.
- Nie będę już musiała brać chleba na kreskę - wyjaśnia.
Z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej pani Anna dostanie zaliczkę alimentacyjną.
- Mam nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze. Dzięki pomocy ludzi o wielkich sercach, obie z Amelką damy sobie jakoś radę.