Aż o 30 tysięcy złotych przepłacili urzędnicy wojewody za meble do swoich gabinetów. Mogli wybrać dobrą i znacznie tańszą ofertę, ale woleli najdroższą – uznała Najwyższa Izba Kontroli.
– Ja nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia. Ja się ich po prostu boję – mówił o urzędnikach organizujących przetarg właściciel firmy, której oferta została odrzucona na początku.
Całą historię Dziennik opisał w listopadzie ubiegłego roku. Po naszym tekście wojewoda zwrócił się do NIK o zbadanie sprawy przetargu. Dziennik dotarł do nieoficjalnych wyników tej kontroli. Inspektorzy potwierdzili, że w przetargu urząd nie wybrał najkorzystniejszej oferty. Odrzucił np. firmę „Meble Taurus” z ofertą tańszą od wybranej o 31 tys. zł. Zdaniem inspektorów taka decyzja była bezpodstawna, gdyż oferta Taurusa była zgodna z wymaganiami urzędu. NIK oceniła, że urzędnicy wydając pieniądze z budżetu nie oszczędzali.
Przewodniczącą komisji przetargowej była Wioleta Gołębiowska, która pełni obowiązki zastępcy dyrektora Biura Dyrektora Generalnego urzędu. A wszystko zatwierdzał Krzysztof Daszyński, dyrektor generalny. Według niego zastrzeżenia NIK są nieuzasadnione. – Oferta Taurusa była znacznie gorsza – kwituje dyrektor.