Abram Zylberberg urodził się w 1883 roku i mieszkał w kamienicy Rynek 4 w Lublinie. To on jest najprawdopodobniej tajemniczym fotografem, po którym zostało kilka tysięcy negatywów. Od momentu znalezienia na strychu niezwykłej kolekcji zdjęć wiele osób próbowało ustalić nazwisko ich autora
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Fotograf nie zostawił na żadnym ze zdjęć swojego podpisu. Nigdzie nie było też informacji o zakładzie fotograficznym. Jedynymi adnotacjami były napisy w stylu „Pamiątka z Nowodoru” w języku polskim i w jidisz. Jedyny ślad autora lub jego asystenta to odciski palców jakie zostawiał na płytach. Przez trzy lata zdjęcia były pokazywane przy różnych okazjach, stały się bohaterami filmów dokumentalnych. Historycy próbowali datować je dzięki widocznym na nich gazetom, szukali śladu na drugim lub trzecim planie.
– Dzięki publikacji zdjęć w internecie, wywieszeniu powiększonych odbitek w oknach kamienic na Starym Mieście w Lublinie i licznych artykułach udało nam się ustalić tożsamość osób z 15 fotografii – mówią pracownicy ośrodka. To niewiele, bo zdjęć jest ponad 2700!
Ale autora nadal nie było. Do momentu, kiedy współpracujący z ośrodkiem Jakub Chmielewski zbierał informacje do innego projektu prowadzonego przez Ośrodek Brama Grodzka-Teatr NN. – W lubelskim Archiwum Państwowym przeglądałem spisy ludności, które powstały w 1940 roku. Są tam listy mieszkańców całych ulic, dom po domu. Wielu brakuje, ale jest Rynek 4 – opowiada doktorant. I dodaje, że spisy nie były wcześniej przeglądane przez innych historyków.
W dokumencie najprawdopodobniej sporządzanym przez dozorcę na polecenie okupanta widnieje informacja, że w kamienicy Rynek 4, pod numerem 15 mieszkał Abram Zylberberg, lat 57. Fotograf! Miał dwójkę współlokatorów: Cywię Szajner, lat 35 i Mojżesza Szajnera, lat 4.
– Wcześniej w dokumentach z 1928 roku, które sprawdzaliśmy była informacja, że Abram Zylberberg mieszka pod „czwórką”, ale wówczas był stolarzem – mówi Joanna Zętar, która też zajmowała się poszukiwaniami nazwiska fotografa.
Wiek Zylbelberga pasuje do czasu, kiedy powstawały zdjęcia (najstarsze jest z 1914 roku a ostatnie z 1939). Ale dlaczego osoba robiąca od 1914 roku świetne zdjęcia zmieniała zawód? Czy był to stolarz, który fotografował z zamiłowania? A może fotograf, który został stolarzem by reperować budżet? Wszak zalegał z czynszem dwa lata – co wiadomo z dokumentów z 1940 roku. Nie wiadomo kim byli jego współlokatorzy. Wiadomo, że zdjęcia, które przetrwały wojnę są świetne technicznie i do dziś budzą emocje i zainteresowanie.
W czwartek Marcin Fedorowicz z Pracowni Ikonograficznej z ośrodka, który też zajmował się fotograficznym śledztwem pokazał pochodzącą z lat 30. ubiegłego wieku odbitkę. Na odwrocie zdjęcia pochodzącego z prywatnej kolekcji jest pieczątka „Pracownia Fotograficzna LUBELSKA” Rynek 4. To pierwsze takie znalezisko. Czy wiąże się ono z Abramem urodzonym w 1883 roku, którego nazwisko nie figuruje w spisach ofiar Holokaustu?
To kolejna zagadka. Podobnie jak ta czy uda się odnaleźć spadkobierców fotografa, bo to też ważne dla zdeponowanej w Ośrodku Brama Grodzka Teatr-NN kolekcji.