Polski skoczek rozpoczął starty w Pucharze Świata od drugiego miejsca minimalnie ustępując Słoweńcowi Primożowi Peterce
do finału!
Pierwsze 100 punktów do klasyfikacji generalnej PŚ zainkasował nieoczekiwanie Słoweniec Peterka, przy okazji kwitując czek na 20 tys. franków szwajcarskich. To niespodzianka, bo dwukrotny zdobywca Pucharu Świata ostatnimi czasy nie błyszczał. Zwycięstwo zapewnił mu najdłuższy skok w zawodach, na odległość 146 m. Małysz atakując z siódmego miejsca po pierwszej serii w drugim skoku poszybował niewiele krócej, lądując na 144 m.
Zawiedli najgroźniejsi konkurenci Małysza sprzed roku. Dwukrotny mistrz olimpijski Simon Amman jak na razie jest daleki od olimpijskiej formy, nie zdołał zakwalifikować się do 30-osobowego finału. Jeszcze gorzej poszło Niemcowi Svenowi Hannawaldowi. Gwiazdor poprzedniego sezonu (cztery zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni, mistrzostwo świata
w lotach i wicemistrzostwo olimpijskie) skoczył tylko 105 m, rezygnując z walki o odległość
w połowie lotu.
Adam Małysz, Andreas Widhoelzl
i Sven Hannawald to do wczoraj tercet liderów w bukmacherskich rankingach. Do wczoraj, bo występ Hannawalda zapewne zweryfikuje notowania. Skoki bezkonkurencyjnego w letniej Grand Prix Austriaka też nakazują ostrożność w prognozowaniu.
Z wielkiej trójki najlepiej wypadł Polak i bez wątpienia nie musi się martwić o spadek akcji na giełdzie, choć przed nim jeszcze
29 konkursów.
W finałowej trzydziestce znalazł się też Tomasz Pochwała, dzięki... dyskwalifikacji Tomisława Tajnera, którego ukarano za nieprzepisowy kombinezon. Pochwałę sklasyfikowano na 30 miejscu. Dziś w Kuusamo odbędzie się drugi konkurs PŚ, a transmisja w I pr. TVP rozpocznie się o godz. 17.25.