Policjanci zabrali Andrzeja W. z poradni Szpitala Wojskowego w Dęblinie. Został tymczasowo aresztowany. Żołnierzy, którym za łapówki wystawiał zwolnienia lekarskie, prokuratur potraktował łagodnie. Będą odpowiadać z wolnej stopy.
Policjanci przeprowadzili akcję we wtorek rano. Wspierała ich Żandarmeria Wojskowa, bo wśród zatrzymanych mieli być wojskowi w czynnej służbie.
54-letniego Andrzeja W. policjanci zabrali z poradni psychiatrycznej Szpitala Wojskowego w Dęblinie. Przyjmował właśnie pacjentów. Niektórzy z nich na widok funkcjonariuszy dyskretnie wycofali się z kolejki. W szufladzie biurka psychiatry policjanci znaleźli 150 zł.
Emerytowany wojskowy od kilku lat pracuje tam na kontrakcie. Wcześniej był lekarzem w Garnizonowej Izbie Chorych.
– Nie było na niego skarg – mówi Waldemar Klimasiński, zastępca dyrektora do spraw leczniczych dęblińskiego szpitala.
W chwili zatrzymywania lekarza, inna policyjno-wojskowa grupa wkroczyła do mieszkań ośmiu jego pacjentów. Sześciu to byli wojskowi, którzy w ostatnim czasie odeszli z jednostki w Dęblinie. Dwóch nadal służy w armii.
To oni najpierw trafili na przesłuchanie do Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Pięciu jeszcze we wtorek usłyszało zarzuty wręczenia łapówki Andrzejowi W. Wyszli na wolność.
Mają jednak wpłacić poręczenia majątkowe: po kilka tysięcy złotych każdy.
Andrzej W. spędził noc z wtorku na środę w izbie zatrzymań. Został przesłuchany dziś. Usłyszał 25 zarzutów korupcyjnych.
– Dotyczą przyjmowania korzyści majątkowych od 50 do 200 zł w zamian za wypisywanie zwolnień lekarskich stwierdzających niezdolność do pracy – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Psychiatra nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na przesłuchaniu u jego boku stał już znany adwokat.
Policja określa sprawę jako rozwojową. Według jej szacunków, lekarz mógł przyjąć od kilkudziesięciu do kilkuset łapówek. Teraz policjanci będą docierać do kolejnych osób, którym Andrzej W. wystawił zwolnienie lekarskie.