Sędziowie nie mieli dziś wątpliwości: Stanisław Sz., były oficer służby bezpieczeństwa wygrażał przesłuchiwanemu działaczowi NSZZ "Solidarność”.
Były esbek w 1983 roku przesłuchiwał aresztowanego Janusza Mazurka, wówczas działacza podziemnej "Solidarności” (do jesieni ub. roku zastępcę prezydenta Lublina). - Przyjąłem zasadę, że nie będę rozmawiać na tym poziomie. Nie odzywałem się w ogóle - opowiadał nam Mazurek.
Stanisław Sz. straszył go więc pobiciem. Swych gróźb jednak nie zrealizował. Mazurek wyszedł na wolność po dziewięciu miesiącach. Przed kilkoma laty, na przesłuchaniu w innej sprawie prowadzonej przez Instytut Pamięci Narodowej wspomniał o tym, jak traktował go Stanisław Sz. Doprowadziło to do oskarżenia esbeka.
Od czerwcowego wyroku Sądu Rejonowego w Lublinie odwołał się zarówno Stanisław Sz. jaki i IPN.
- Sąd Rejonowy prawidłowo ustalił, że oskarżony popełnił przestępstwo - powiedział wczoraj sędzia Jacek Janiszek.
Jednak w pierwszej instancji nie zauważono, że Stanisława Sz. obejmuje amnestia. Przepisy z końca lat 80. nakazują umorzyć sprawę, jeśli sprawca takiego przestępstwa zasługuje na karę poniżej dwóch lat więzienia. Stanisław Sz. miał wyrok: rok i dwa miesiące pozbawienia wolności. Sąd nie miał więc innego wyjścia, jak umorzyć sprawę.
Dzisiejsze orzeczenie jest prawomocne. Dla esbeka oznacza tylko jedną dolegliwość: jeśli w ciągu dwóch lat od umorzenia popełni umyślnie przestępstwa, będzie znowu sądzony za grożenie na przesłusłuchaniu.
(dj)