Dariusz F. dwa razy w ciągu trzech dni zasnął pijany za kierownicą. Prokurator powiedział w końcu dość i doprowadził do jego aresztowania.
Kierowca najpierw przysnął na środku ruchliwej al. Witosa w Lublinie.
Na szczęście nie doszło nawet do kolizji. Dariusz F. był tak pijany, że nie był w stanie dmuchnąć w alkomat.
Prokuratura nałożyła na niego zakaz prowadzenia samochodów.
Bez skutku. Już trzy dni później został zatrzymany przy ul. Bronowickiej. Jego auto stało dwoma kołami na jezdni, obok leżał właściciel. Miał prawie trzy promile.
Za jazdę po pijanemu nie można aresztować, bo grozi za to zbyt mała kara. – Do dwóch lat więzienia. Do tej pory za kratki trafiali najwyżej ci, którzy dodatkowo stwarzali zagrożenie katastrofy, bo np. po pijanemu wjeżdżali ciężarówką do centrum miasta. W przypadku Dariusza F. prokuratura sięgnęła do rzadko stosowanego przepisu.
– Wyjątkowo areszt można zastosować, gdy jest obawa, że podejrzany znowu popełni przestępstwo przeciw bezpieczeństwu powszechnemu – tłumaczy Ewa Bondaruk, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. – Dariusz F. już dwukrotnie jechał po pijanemu i mógł znowu w takim stanie usiąść
za kierownicą. (er)