Woda prawie przelewa się przez koronę Zalewu Zemborzyckiego, pracownik tamy ma zawał, na środku wywraca się kilkanaście kajaków, a do tego wybucha butla gazowa na „Wyspie nagusów” – jednym słowem rozegrał się armagedon nad Zalewem Zemborzyckim. Na szczęście były to tylko ćwiczenia.
Strażacy z 15 powiatów, ratownicy medyczni, policja, WOPR, Straż Miejska oraz Wydział Zarządzania Kryzysowego UM Lublin – te służby we wtorek miały zintegrowane ćwiczenia nad Zalewem Zemborzyckim. – Scenariusz ćwiczeń był iście katastroficzny – mówi brygadier Michał Badach z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
– Po ciągłych opadach deszczu woda prawie przelewa się przez koronę zalewu, miastu grozi powódź. Pracownik tamy ma zawał serca. Sytuacja komplikuje się, bo zawał dopada go w trudno dostępnym miejscu. Trzeba wezwać grupę ratownictwa wysokościowego, aby dotarła do osoby chorej – dodaje brygadier Badach.
Ale to nie jedyna komplikacja przewidziana w scenariuszu tych ćwiczeń. – Biały szkwał wywraca na środku zalewu grupę kajakarzy. Potrzebna jest natychmiastowa pomoc. Na „wyspie nagusów” wybucha butla z gazem. Jest wielu poszkodowanych czekających na ewakuację i pierwszą pomoc. A do tego zaczyna palić się las. Scenariusz tych ćwiczeń przewidywał aż 8 nieszczęśliwych zdarzeń – dodaje brygadier Michał Badach.
Wokół zalewu ćwiczyło w sumie 150 funkcjonariuszy różnych służb mundurowych, ratowniczych i kryzysowych. Zadysponowano strażaków z 15 powiatów. Punkt zbiorczy mieli na parkingu przy „Słonecznym Wrotkowie”.
– Strażacy nie wiedzieli, czy będą ratować kajakarzy, turystów poszkodowanych po wybuchu butli gazowej czy zajmą się gaszeniem pożaru lasu. To koordynujący te ćwiczenia dysponował poszczególnymi jednostkami – dodaje brygadier Michał Badach. Były to największe tego typu ćwiczenia w tym roku.