Lubelska firma obuwnicza Protektor jest podejrzana o udział w ustawianiu wyników przetargów na dostawę obuwia dla wojska i straży granicznej.
- Doniesienie złożyła jedna z firm odzieżowych, która miała ucierpieć na tym procederze - wyjaśnia Stanisław Rokita, zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie. - Chodzi o zmowę firm startujących w przetargach organizowanych w latach 2005-2006. Lubelska firma uczestniczyła w jednym z nich.
Protektor miał się dogadać z inną firmą startującą w przetargu, dzięki czemu ta wygrała i sprzedała Agencji Mienia Wojskowego buty po zawyżonych cenach. Buty, które wcześniej kupiła od Protektora. Chodzi o kilkadziesiąt tysięcy par, głównie trzewików dla żołnierzy.
Teraz prokuratorzy sprawdzają, jaki był udział lubelskiej firmy w tym procederze. - Jednego z jej pracowników już przesłuchaliśmy. Kolejni wkrótce zostaną wezwani - tłumaczy Rokita.
Przedstawiciele Protektora nabrali wody w usta. - Na tym etapie postępowania nasza spółka nie komentuje sprawy - ucina Beata Jurczak, wiceprezes firmy.
Rzeszowska prokuratura sprawdza też wątek poświadczania nieprawdy w dokumentach przetargowych przez firmy ubiegające się o dostawę obuwia dla wojska. Zdaniem śledczych, w tym procederze lubelski Protektor nie uczestniczył.
A cała sprawa wybuchła, gdy buty objęte trzyletnią gwarancją trafiły z magazynów AMW m.in. do żołnierzy przygotowujących się do misji w Afganistanie. Po kilku dniach intensywnych ćwiczeń w górach zgłoszono 350 reklamacji.
- Wśród zareklamowanego obuwia nie było butów dostarczanych przez Protektor - podkreśla Jolanta Plieth-Cholewińska, rzecznik AMW. - Zresztą od 2003 r., od kiedy współpracujemy w tą firmą, na jej produkty nie mieliśmy jeszcze ani jednej reklamacji. (mb)