Na skrzyżowaniu al. Kraśnickiej z ul. Głęboką i Nałęczowską przez kilka dni światła działały z przerwami. Awaria ma zostać usunięta wieczorem. Na razie światła działają prowizorycznie.
Efekt? Na wszystkich ulicach, które przecinają skrzyżowanie, jak tylko przestają działać światła, natychmiast tworzą się ogromne korki. Najgorzej mają jadący ul. Głęboką i Nałęczowską (czyli drogami podporządkowanymi). Przejazd przez skrzyżowanie czy lewoskręt w al. Kraśnicką są praktycznie niemożliwe, bo tą ciągnie się sznur samochodów.
– To, co się tam dzieje, to koszmar – mówi pan Janusz, taksówkarz z Lublina. – Jeszcze kilka dni temu myślałem, że to awaria, którą szybko usuną, więc pojechałem ul. Głęboką do góry. Stałem w korku kilkadziesiąt minut. Teraz omijam to skrzyżowanie szerokim łukiem.
Awaria wzięła się stąd, że w instalacji elektrycznej rozciągniętej pod skrzyżowaniem powstało zwarcie. Prawdopodobnie z powodu wilgoci. – Jakiś fragment instalacji mógł zamoknąć – mówi Stanisław Wąsiel z Zarządu Dróg i Mostów.
Problem w tym, że nie było wiadomo, w którym miejscu. – Trzeba sprawdzić wszystko, odcinek po odcinku. Tyle, że tam są kilometry instalacji. A kable mają nawet po 51 żył – mówił nam jeszcze w południe Wąsiel.
Ekipa techniczna szukała usterki przez cały wtorek i środę. Udało się dziś. – Wszystko wskazuje na to, że winny był kabel zasilający, którym prąd dopływa do sygnalizacji na całym skrzyżowaniu – tłumaczy Karol Kieliszek z biura prasowego Urzędu Miasta.
Tuż po południu elektrycy prowizorycznie naprawili uszkodzone miejsce i włączyli światła. Ale wadliwy kabel i tak trzeba wymienić. Technicy mają to zrobić dziś wieczorem. – Już po popołudniowym szczycie komunikacyjnym – zapowiadał Kieliszek. – Do tego konieczne jest wyłączenie sygnalizacji, a nie chcą tego robić w trakcie największego ruchu.