Pijanego drogowca usunięto dziś z placu budowy na przebudowywanej ul. Narutowicza. A oznakowanie otwartej dziś dla ruchu ulicy wprowadzało kierowców w błąd i stwarzało niebezpieczne sytuacje.
Największe zamieszanie zapanowało na ul. Ochotniczej, która nadal jest dwukierunkowa, ale nie obowiązuje na niej nakaz skrętu w lewo w ul. Narutowicza. Znak przekręcono bokiem do jezdni, a również bokiem wisiał znak „ustąp pierwszeństwa”. To prowadziło kierowców wyjeżdżających z ul. Ochotniczej do przekonania, że mają pierwszeństwo przed jadącymi Narutowicza na wprost od strony Nadbystrzyckiej, którym z kolei zawieszono znak mówiący, że to oni mają pierwszeństwo.
Na jezdni prowadzącej od Okopowej na skrzyżowaniu z ul. Lipową zasłonięto znak nakazujący skręt w prawo lub w lewo, a nie powieszono z powrotem zakazu skrętu w al. Piłsudskiego, co stwarzało kolizyjne sytuacje względem jadących ul. Narutowicza na wprost w stronę pl. Wolności. Zakazu skrętu w lewo nie powieszono też na al. Piłsudskiego przed skrzyżowaniem z ul. Szczerbowskiego.
Oznakowanie zostało poprawione dopiero po interwencji Zarządu Dróg i Mostów.
Z tego samego placu budowy wyrzucono dziś pijanego robotnika, pracownika firmy podwykonawczej. Mężczyzna wzbudzał wesołość przechodniów idąc chwiejnym krokiem podczas wykonywania pracy polegającej na wcieraniu szczotką piachu w szczeliny między świeżo ułożoną kostką brukową. Szczotkę porzucił przed sklepem, uzupełnił zapasy, a po ich spożyciu dowiedział się, że już tu nie pracuje.