Pozabijane deskami wyjścia na balkony, oderwane płyty i fragmenty muru – tak wyglądają balkony w mieszkaniach 36 lokatorów bloku przy ul. Łęczyńskiej 59 w Lublinie. Administracja zapewnia, że balkony są zabezpieczone. Ale mieszkańcy obawiają się o bezpieczeństwo bawiących się pod blokiem dzieci.
– Zorientowałam się dopiero rano, kiedy sąsiadka powiedziała, że moje skrzynki z kwiatami leżą na chodniku – opowiada Grażyna Wasilewska, z której mieszkania oberwał się balkon. – Płacimy wysoki czynsz, a administracja nie ma pieniędzy na remont. A gdyby ten balkon spadł komuś na głowę?
36 mieszkańców bloku przy ul. Łęczyńskiej 59 w Lublinie od roku może wychodzić na balkon tylko na własną odpowiedzialność.
– Na początku marca pracownicy administracji zdjęli wszystkie płyty balkonowe, bo stwarzały zagrożenie. Remont miał zostać przeprowadzony za miesiąc. Już połowa maja i nic się nie dzieje. Pod balkonami przecież bawią się dzieci. To jest niebezpieczne – twierdzą mieszkańcy.
Stanisław Wójcik mieszka na czwartym piętrze. Płyty na jego balkonie również zostały zdjęte. – Sam zabezpieczyłem deskami balkon i wychodzę na własną odpowiedzialność. To paradoksalne, bo jest balkon, a jakby go nie było. Prawdopodobnie nie byłoby problemów, gdyby wcześniej przeprowadzano remonty – mówi.
Jak dowiedzieliśmy się w Osiedlowym Zarządzie Budynków Tatary, problem pojawił się dwa lata temu. – Po ostatniej awarii zabezpieczyliśmy balkony. W najbliższym miesiącu do remontu nie dojdzie i nie obiecywaliśmy, że przeprowadzimy go w najbliższej przeszłości. Będzie to możliwe, kiedy właściciele mieszkań zgodzą się na pokrycie kosztów. W przypadku jednego mieszkania jest to suma około 1500 zł – mówi Jerzy Czajczyk, prezes OZB Tatary.