Już 10 milionów złotych brakuje na kontach najbogatszych klientów Banku Przemysłowo- Handlowego w Lublinie. To nie koniec. Pracownica banku Aneta F.-K. wpędziła w kłopoty także zwykłych klientów. Ujawniamy nowe wątki afery.
ów wyszło, że na ich kontach brakuje 10 milionów złotych – mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie. Wszyscy byli obsługiwani przez Anetę F.-K. Kobieta zajmowała się doradztwem finansowym w oddziale BPH przy ul. Królewskiej w Lublinie. Obsługiwała tych, którzy lokowali co najmniej 100 tys. zł. W niedzielę została aresztowana.
Przez Anetę F.-K. w tarapaty wpadli nie tylko ci, którzy w banku lokowali pieniądze. Bo kobieta zajmowała się również kredytami hipotecznymi. Pan Wiesław (nazwisko do wiadomości redakcji) starał się o 200 tys. zł na budowę domu. – Podpisaliśmy przy niej umowę kredytową – opowiada. – Zabrała wszystkie egzemplarze. Tłumaczyła, że musi je podpisać dyrektor banku.
Mieszkaniec Lublina co kilka dni dowiadywał się, kiedy dostanie pieniądze. Aneta F.-K. za każdym razem tłumaczyła, że wszystko jest załatwione, ale trzeba trochę poczekać. Pieniądze w końcu wpłynęły na konto pana Wiesława, ale tylko 60 tys. zł. Rozpoczął za nie budowę domu. Reszty kredytu bank nie przelał. Gdy lublinianin znowu się upomniał, Aneta F.-K. kazała mu przyjść 1 sierpnia. W tym dniu okazało się, że już nie pracuje. Kierownictwo BPH obiecało, że sprawę wyjaśni w ciągu tygodnia. – Muszę płacić budowlańcom, zadłużam się, gdzie mogę – mówi pan Wiesław. – Chcę przed zimą zamknąć budowę. Nawet nie wiem, czy mam z bankiem ważną umowę na kredyt. Powiedzieli mi, że znaleźli taki dokument, ale podpisany tylko przeze mnie i żonę. Napisałem skargę do centrali banku i wciąż czekam na wyjaśnienie.
Kłopoty ma też pan Tomasz, który wszystkie formalności załatwiał z Anetą F.-K. – Dostałem tylko pierwszą transzę kredytu – mówi. – Budowę prowadziłem za pieniądze pożyczone od znajomych, bo liczyłem, że bank wypłaci mi resztę. A teraz się okazuje, że nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że jestem jego klientem. Z wyciągu z mojego konta wynika, że pieniędzy nie dostałem od banku, tylko wpłaciłem je sam.
– Takie przypadki będziemy rozpatrywać w pierwszej kolejności, żeby zminimalizować straty naszych klientów – zapewnia Jacek Balcer, rzecznik BPH.