Sprawdzasz stan swojego konta bankowego i widzisz kilkadziesiąt tysięcy zł ekstra? W ING Banku Śląskim to możliwe. Przekonał się o tym pan Artur z Lublina, któremu bank umożliwił dostęp do konta pana Artura z... Wrocławia.
- Natychmiast zwróciłem się z tym do lubelskiej siedziby banku - opowiada pan Artur z Lublina. - Pani z ING nie wykazała zbyt dużego zainteresowania. Kazała tylko napisać reklamację - dodaje. Malec poszedł więc do Krzysztofa Kota, lubelskiego reportera radia RMF FM. Sprawa natychmiast ruszyła z miejsca.
Wczoraj bank zablokował obu Malcom dostęp do ich kont. I zaczął wyjaśniać zamieszanie. - Prowadzimy wewnętrzne postępowanie - mówi Piotr Utrata, rzecznik ING Banku Śląskiego. - Sytuacja nie była spowodowana błędem systemowym albo technicznym. To był błąd ludzki. Jeden z naszych pracowników podpiął rachunek jednego klienta do rachunku innego klienta. Zasugerował się identycznym imieniem i nazwiskiem, nie sprawdzając dokładnie innych danych.
- To skandal! Przez pomyłkę banku moja rodzina mogła zostać bez środków do życia - bulwersuje się pan Artur z Wrocławia. - Zamierzam poinformować o wszystkim Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego i żądać od banku odszkodowania.
- Pozostaje nam przeprosić klientów za zaistniałą sytuację - mówi Utrata. - I zapewnić, że ich pieniądze są w pełni bezpieczne.
Wrocławianin nie przyjmuje tłumaczenia banku. - Wystarczyła odrobina złej woli człowieka w Lublinie i byłbym bez pieniędzy - zaznacza. - Nawet przez chwilę nie pomyślałem o wypłaceniu tych pieniędzy - odpowiada lublinianin. - Ale pewnie wiele osób na moim miejscu zrobiłoby to bez wahania.