Po kilkuletnim balansowaniu na granicy finansowego krachu lubelska spółdzielnia mieszkaniowa Konmed upadła. Dla 600 jej członków bankructwo to nadzieja, że uda się wyprowadzić spółdzielnię na prostą.
Na razie upadłość Konmedu wychodzi mieszkańcom na dobre. Po decyzji sądu komornik odblokował zajęte konta spółdzielni. Od kilku dni w Konmedzie rządzi syndyk – jego zadaniem jest zlikwidowanie majątku spółdzielni. – Od razu zapewniam, że nikt nie straci mieszkania. O takim zagrożeniu nie ma nawet mowy – mówi syndyk Konmedu Tomasz Sadowski.
Na razie syndyk opracowuje plan działań. Rozważa sprzedaż części majątku spółdzielni oddzielnie albo sprzedaż całej spółdzielni. – W praktyce chodzi o lokale użytkowe. Członkowie mają prawo własnościowe do swoich mieszkań. W momencie sprzedaży całej spółdzielni, dla nich nic by się nie zmieniło – mówi Sadowski.
Wiadomo, że syndyk szuka w tej chwili kupca na tzw. dziurę, czyli rozpoczętą przez poprzednie zarządy spółdzielni inwestycję. Chodzi o podziemne garaże, nad którymi może powstać budynek mieszkalny bądź biurowiec. Jeśli „dziurę” uda się sprzedać (na razie trudno podać jej orientacyjną wartość), spółdzielnia spłaci znaczącą część swoich długów.
Na pierwszy ogień
Konmed jest pierwszą na Lubelszczyźnie dużą spółdzielnią mieszkaniową, której upadłość ogłosił sąd. Spółdzielnia ma w Lublinie kilka bloków przy ul. Jutrzenki i jeden budynek przy ul. Ułanów – w sumie około 600 mieszkań. Jej mieszkańcy to w dużej części „śmietanka towarzyska” Lublina: lekarze, prawnicy, artyści.