Mniej podjazdów dla wózków, mniej wind i toalet dla niepełnosprawnych. Dłuższe kolejki po protezy i wózki inwalidzkie i mniej pieniędzy na rehabilitację. Rząd zabrał niepełnosprawnym w Polsce prawie pół miliarda złotych. Pani Iwona Komsta z Lublina, mama dziesięcioletniej Oli, miała szczęście. Dostała dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rahabilitacji Osób Niepełnosprawnych i wybudowała podjazd dla wózka. Dzięki niemu córeczka bez problemu może wjechać do domu. Mężczyźnie, który pracując przy linii wysokiego napięcia stracił ręce, nie powiodło się tak dobrze. Na protezy, które są mu potrzebne do normalnego życia, będzie musiał jeszcze poczekać. W przyszłym roku może nie wystarczyć dla niego pieniędzy. Bo dostaną je inni. Tak zdecydowali posłowie, przyjmując autopoprawkę do budżetu państwa na przyszły rok. Część pieniędzy, które PFRON przekazywał niepełnosprawnym otrzymają rodzice noworodków oraz rolnicy w postaci dopłat do paliwa. Na autopoprawce niepełnosprawni z Lubelszczyzny mogą w przyszłym roku stracić nawet kilkanaście milionów złotych. To wstępne szacunki PFRON. – Nie mamy jeszcze szczegółowych danych – poinformowali nas pracownicy centrali funduszu. – Dopiero to wszystko obliczamy. – Jestem oburzona – mówi tymczasem Małgorzata Jagoda-Kordulska ze Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym „Krok za krokiem” w Zamościu. – Cała nasza działalność była oparta na tych dotacjach. Mamy w naszym ośrodku 84 dzieci, które wymagają stałej rehabilitacji. Trzydzieścioro na warsztatach terapii zajęciowej. Co im powiemy? Oburzony jest także Wiesław Brodowski, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Krasnymstawie. – To niedorzeczne! Jak można zabrać pieniądze ludziom, którzy i tak są pokrzywdzeni przez los. Wszystkie rządy usiłowały zlikwidować PFRON, ale dopiero Prawo i Sprawiedliwość to zrobiło. Pół miliarda dotacji dają na becikowe i paliwa dla rolników... A los niepełnosprawnych nikogo nie obchodzi. Dlatego Stowarzyszenie Integracyjne „Magnum Bonum”, które działa na rzecz takich osób, protestuje przeciwko decyzji posłów i rządu. – Napisaliśmy list, zbieramy podpisy od naszych podopiecznych. Nie mamy ochoty zamieniać aparatu słuchowego na becikowe – dodaje Wiesław Brodowski.