Akcja ruszy za kilka dni. Studenci UMCS co dwa tygodnie będą odwiedzać chorych i niepełnosprawnych. Przyniosą im zamówione książki, odbiorą już przeczytane i przyjmą zamówienie na kolejne. Bezpłatnie. Wystarczy jeden telefon.
Czytelnik dostanie wykaz wszystkich studentów-wolontariuszy. Z ich zdjęciami. Po to, by akcji nie wykorzystali krążący po osiedlach złodzieje. – Wystarczy zerknąć na zdjęcia wolontariuszy i sprawdzić, kto puka do drzwi – zapewnia Wierzbicki. Ale zazwyczaj każdy z niepełnosprawnych będzie miał własnego opiekuna. I z książkami będzie przychodzić regularnie ten sam wolontariusz.
– Wielu niepełnosprawnych nie korzysta z bibliotek. Bo wyprawa po książki jest ponad ich siły – przyznaje Renata Filipiak, wicedyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Lublinie. Do wypożyczalni zapisanych jest teraz ponad 500 takich osób. Ponad dziewięćdziesięciu książki przynoszą bibliotekarze. I dla nich pomoc studentów będzie wręcz nieoceniona. A dodatkowo może przyciągnąć nowych czytelników.
– Książka to wielka przyjemność. A przynajmniej dobry sposób na nadmiar wolnego czasu – cieszy się niepełnosprawna Stefania Michałek. Porusza się o kulach. Ma szczęście, że mieszka tuż obok biblioteki. Mimo to inicjatywie studentów kibicuje całym sercem. – To świetny pomysł. Telewizja nie zawsze jest ciekawa. Nie zawsze jest obok ktoś do rozmowy. A telefon kosztuje. Pozostają książki.
Wolontariusze będą odwiedzać chorych nawet latem. – Część studentów nie wyjeżdża do domów. A część pochodzi z Lublina. Być może w wakacje będziemy odwiedzać niepełnosprawnych rzadziej. Na przykład raz na miesiąc – deklaruje Wierzbicki.