Najpierw w bloku przy Kurantowej 8 zapaliła się instalacja w jednym z mieszkań. Trzy dni później skrzynka z licznikami zużycia prądu na trzecim piętrze, a następnego dnia taka sama skrzynka pięć pięter wyżej.
Strażacy przyznają, że elektryka w bloku może wymagać poprawek. – Zasugerujemy, aby administracja dokonała przeglądu instalacji, bo prawdopodobnie jest przeciążona – mówi kpt. Wojciech Miciuła, rzecznik prasowy Lubelskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
Jednak administracja bloku podejrzewa, że pożary nie wybuchały z powodu awarii, bo instalacja jest zupełnie nowa. – Została wykonana w grudniu – mówi Marek Skulimowski, kierownik administracji Osiedla Moniuszki. – Usuwamy teraz skutki pożarów. Trwają czynności sprawdzające, co było ich przyczyną. Zlecimy ekspertyzę instalacji i biegły wypowie się na ten temat. Zawiadomiliśmy też organy ścigania, aby sprawdzić, czy nie doszło tutaj do podpalenia – informuje.
Przestraszonym mieszkańcom, administrator każe cierpliwie czekać. – To musi być robione w atmosferze spokoju. Czechów to duża spółdzielnia i my wiemy, co należy do naszych obowiązków – mówi Skulimowski.
Tymczasem strażacy doradzają, że w razie kolejnych pożarów mieszkańcy powinni zachować ostrożność i nie gasić ich na własną rękę. – Mało, kto ma w domu gaśnicę proszkową, dlatego lepiej poczekać na przyjazd służb ratowniczych. Dla własnego bezpieczeństwa mieszkańcy powinni próbować wyjść z bloku, a jeśli jest to niemożliwe, to wyjść na balkon – mówi kpt. Wojciech Miciuła.