Wczoraj ewakuowano wszystkich pracowników w budynku Inwestprojektu przy ul. Zana w Lublinie. W samochodzie stojącym na parkingu został podłożony materiał wybuchowy. Z pozostawionej w samochodzie butli ulatniał się gaz.
Portierzy od razu powiadomili policję. Na miejsce przybyła ekipa pirotechników oraz antyterroryści. Wkrótce zjawił się również prokurator. Policja zabezpieczyła teren i zarządziła ewakuację całego budynku. Usunięto również stojące wokół samochody.
- Portier przyszedł do pokoju i powiedział, że są ćwiczenia - mówi jedna z pracownic banku. - Dopiero na dole zorientowałam się, że podłożono jakąś bombę. Wszystko odbyło się bez paniki.
- Sytuacja była poważna - mówi mł. insp. Zygmunt Sochaczewski, zastępca komendanta miejskiego policji w Lublinie. - Dla dobra śledztwa nie chcę ujawniać wszystkich szczegółów, mogę jednakże powiedzieć, że mogło dojść do wybuchu. To nie była atrapa.
Okazało się, że budzik był podłączony przewodami do całej konstrukcji dla zmylenia. Największe spustoszenie mogła zrobić butla z gazem. - Jakie skutki mógł wywołać wybuch? - Przy trotylu lub innych typowych materiałach pirotechnicznych łatwiej jest przewidzieć skutki eksplozji - tłumaczy Z. Sochaczewski. - W tym przypadku z pewnością ucierpiałyby stojące obok samochody. Odłamki mogłyby także ranić przechodzące osoby.
W ostatnim czasie alarmy bombowe ogłaszano w Lublinie, Chełmie i Białej Podlaskiej. Jedynie w tym ostatnim mieście doszło do wybuchu.