Kawka atakuje przechodniów przy ul. Krochmalnej – taki sygnał dostała w środę Straż Miejska w Lublinie. Dzień wcześniej ptak wylądował na głowie kobiety i zaczął ją dziobać. Ornitolodzy tłumaczą: ptaki bronią piskląt
– Wrona rzeczywiście mogła zaatakować – potwierdza Marcin Przepiórka z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Takie zachowanie dotyczy ptaków, które żyją blisko ludzi i się ich nie boją. Nie zdarza się to często. Jeśli już do tego dochodzi, to wtedy, kiedy ptaki karmią młode, a człowiek nieświadomie podejdzie zbyt blisko gniazda z pisklętami. Podobnie zachowują się też ptaki innych gatunków, na przykład kwiczoły. To niewielkie drozdy, które mogą nadlecieć i znienacka spryskać kałem. A niepokojone młode dudki mogą strzyknąć z gruczołu kuprowego śmierdzącą cieczą.
Strażnicy miejscy spotykają się z sygnałami o nietypowo zachowujących się ptakach na co dzień. Ostatnio w środę.
– Ktoś nas zaalarmował, że przy ul. Krochmalnej przed wejściem do kościoła kawka atakuje ludzi – opowiada Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie. I dodaje: – A od początku tego roku do 12 czerwca mieliśmy w sumie już 91interwencji dotyczących dzikich zwierząt. – Wśród nich były m.in. zgłoszenia o sarnach na terenie ogródków działkowych, martwym lisie na Rusałce czy kunach na strychu przy ul. Uroczej.
Ludzi atakują nie tylko ptaki. Na początku maja w Bełżcu (pow. tomaszowski) bóbr na ogrodzonej posesji zranił w nogę 5-letniego chłopca. Dziecko trafiło do szpitala. Zwierzę odłowiono i przewieziono na kwarantannę.
Jeszcze inna kwestia to ataki zwierząt w ich naturalnym środowisku. – Często dostajemy informacje, że ktoś był na spacerze w lesie i został zaatakowany np. przez dzika. Locha broniła młodych – opowiada Aleksandra Lipianin-Białogrzywy z Fundacji Lubelska Straż Ochrony Zwierząt. – Zaatakować może też koziołek sarny, jeśli nie będzie miał gdzie uciec.