17 rodzin wykwaterowano po nocnym pożarze w budynku przy ul. Majdanek 10. Lokatorzy twierdzą, że ich sąsiad groził w nocy wysadzeniem budynku
Wykwaterowani lokatorzy trafili tymczasowo do hotelu. Wydział Spraw Mieszkaniowych poszukuje im innych lokali. Piętrowy budynek jest teraz badany przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego miasta Lublin.
Nie da się wykluczyć, że pożar powstał wskutek umyślnego działania jednego z lokatorów. – Mieszkańcy przekazali nam, że do północy w jednym z lokali była libacja, a potem lokator groził, że wysadzi budynek w powietrze – mówi Łukasz Bilik, rzecznik Zarządu Nieruchomości Komunalnych, który zarządza miejskim budynkiem.
– Mamy taki sygnał i będziemy go weryfikować. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w budynku rzeczywiście doszło do wybuchu gazu. Nie wiadomo jednak, czy nastąpił on w wyniku umyślnego działania – zastrzega nadkom. Renata Laszczka – Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Będziemy przesłuchiwać mieszkańców.
Obecnie na miejscu zdarzenia trwają oględziny. Specjaliści badają przyczyny pożaru i ustalają, czy budynek będzie się nadawał do zamieszkania.
Jak informuje policja, w spalonym gmachu zameldowanych było 27 mieszkańców. Podczas pożaru ewakuowano 17 osób, z których 6 trafiło do szpitala. Trzy osoby nadal pozostają pod opieką lekarzy.
Jak informuje policja, wśród nich są 32-latek i 19-letnia dziewczyna z mieszkania, w którym doszło do wybuchu. Mężczyzna ma poparzone 60 proc. powierzchni ciała. Nastolatka odniosła lżejsze obrażenia.
Oprócz nich w szpitalu pozostaje jeszcze 86-letnia kobieta. Zajmowała lokal obok mieszkania, w którym doszło do wybuchu. W wyniku eksplozji, na kobietę zawaliła się ścianka działowa.