Prezydent planuje na 2013 r. wydatki rzędu 2 mld zł. Co trzecia złotówka ma trafić na inwestycje. Opozycja przepowiada finansową katastrofę.
Projekt zakłada wydatki na poziomie 1,98 miliarda złotych. To najwyższa kwota w historii miasta. Blisko 34 proc. mają stanowić wydatki inwestycyjne: stadion, basen olimpijski, przedłużenie al. Solidarności, przebudowa ul. Narutowicza i wiecznie zakorkowanego skrzyżowania al. Sikorskiego i ul. Ducha, czy też przebudowa ul. Filaretów. Lista jest bardzo długa. Ratusz zakłada, że w miejskich dochodach zabraknie pokrycia na 94 mln zł i taką kwotę trzeba będzie pozyskać z kredytów. Tym samym zadłużenie wzrośnie do rekordowego poziomu 983 mln zł.
Prawo i Sprawiedliwość przepowiada finansową katastrofę. – Dochody i wydatki są o 20 proc. większe od tegorocznych, choć eksperci zapowiadają na 2013 r. kryzys ekonomiczny – mówi Sylwester Tułajew, szef klubu PiS. – Dochody majątkowe mają wynieść w przyszłym roku 484 mln zł, a w tym roku z zapowiadanych 312 mln złotych mamy zaledwie 84 mln zł, to tylko 27 proc. Wzrost o 400 mln zł jest nierealny. Dlatego obawiam się, że wdrożony zostanie niebezpieczny plan prywatyzacji LPEC-u. To mogłoby skutkować kilkudziesięcioprocentowymi podwyżkami cen ciepła, co pokazują przykłady innych miast.
– Proszę od razu nie klasyfikować projektu budżetu jako katastrofy, bo to jest niueuczciwe – odpowiada Krzysztof Żuk (PO) prezydent Lublina. I odpiera porównania z prezydenturą Andrzeja Pruszkowskiego (PiS), na której koniec (2006 r.) miasto było zadłużone na 190 mln złotych. – Ja przez swoją elegancję nie powiedziałem, że to niskie zadłużenie było spowodowane niskimi inwestycjami – mówi Żuk.
Ale także z klubu PO popłynął, choć odosobniony, głos obawy o poziom zadłużenia. – To będzie około 30 lat spłaty – szacuje Stanisław Podgórski (PO).
Ratusz twierdzi, że zakładane dochody są realne. – Większość tej kwoty będą stanowić unijne dotacje do inwestycji. Mają wynieść 340 milionów złotych – informuje Irena Szumlak, skarbnik miasta. – 27-procentowe wykonanie tegorocznych dochodów podane jest na koniec września, pozostaje nam jeszcze cały kwartał i te pieniądze wpłyną do budżetu miasta. Nie są to środki, które trafiają do nas sukcesywnie i regularnie, stąd ten wskaźnik. Zapewniam, że nie ma mowy o tym, by zadłużenie miasta przekroczyło dopuszczalny ustawą próg 60 proc. – dodaje Szumlak. Zakładany dług to 55 proc.