Wiadomo już, na co miasto wyda w przyszłym roku pieniądze podatników. Radni uchwalili w czwartek budżet Lublina. Wcześniej siedem godzin spierali się o prezydencki projekt. Ci z PiS go krytykowali, ci z PO chwalili. Równie przewidywalny był wynik głosowania: 16 za, 15 przeciw
W przyszłym roku miasto zamierza wydać ponad 2,3 miliarda zł, chociaż nie spodziewa się takich dochodów, tylko nieco mniejszych. Zabraknie prawie 117 milionów i taką kwotę prezydent zamierza pożyczyć.
Na inwestycje pójdzie prawie co czwarta miejska złotówka (23 proc.), ponad 535 mln zł. Z tej puli większość ma być wydana na drogi. – Ponad 58 proc. – mówi Irena Szumlak, skarbnik miasta. W przyszłym roku otwarty ma być nowy odcinek ul. Bohaterów Monte Cassino, przebudowane będą też skrzyżowania Drogi Męczenników Majdanka z Lotniczą i Sulisławicką.
Największą z drogowych inwestycji będzie przebudowa ul. Choiny od Zelwerowicza do granicy Lublina, gdzie powstanie nowa pętla komunikacji miejskiej i dojadą tu trolejbusy. Wszystko ma się skończyć dopiero w 2019 r., tak jak przebudowa ul. Abramowickiej, skrzyżowania Krochmalnej z Diamentową, budowa ul. Dywizjonu 303 i wiaduktów ul. Grygowej. W każdym z tych miejsc prace mają ruszyć już niebawem.
Później, ale też w 2018 roku, ma się rozpocząć wymiana mostu w ul. Fabrycznej i przebudowa pobliskiego ronda przy Gali, których finał planowany jest na rok 2020. Zacząć ma się również przebudowa Al. Racławickich.
Nie tylko drogi znalazły się na liście inwestycji. Jest tu również nowa podstawówka przy Berylowej, chociaż miasto będzie za nią płacić znacznie później, po zakończeniu budowy, która ma trwać dwa lata, a jej wykonawca może być wybrany dopiero latem.
W przyszłym roku powinna się zacząć i zakończyć przebudowa deptaka między Bramą Krakowską a ul. Kapucyńską. Zmiany mają zajść też w Ogrodzie Saskim, gdzie za milion złotych wykonane ma być nowe zadaszenie muszli koncertowej, a 200 tys. zł przeznaczono na odbudowę zniszczonej altany i nową wolierę dla pawi, której nie stało się nic poza tym, że nie podoba się konserwatorowi zabytków, bo miała być tylko tymczasowa. W planach jest rozpoczęcie przebudowy parku Ludowego, czy też szereg mniejszych inwestycji, jak choćby miejsca parkingowe na osiedlach czy place zabaw.
Większość pieniędzy (77 proc.) trafi na tzw. wydatki bieżące. W domowym budżecie oznaczałoby to czynsz, żywność, czy bilety. A co to oznacza w miejskiej kasie? Przede wszystkim utrzymanie szkół, co pochłonie 28 proc. przyszłorocznego budżetu Lublina. To zawsze największy z wydatków miasta. O wiele większy od tych na kursowanie komunikacji (8 proc. budżetu), na utrzymanie Urzędu Miasta (4,6 proc.), albo kulturę (2,3 proc.).
W „wydatkach bieżących” kryją się także diety dla miejskich radnych (998,5 tys.), płace miejskich urzędników (74 mln zł), albo wynagrodzenia w Straży Miejskiej (6,6 mln). Tutaj też zarezerwowane są fundusze na sprzątanie miasta (16 mln), jego oświetlenie (12,8 mln), utrzymanie fontann na pl. Litewskim (700 tys.), miejskiego sylwestra (500 tys.), czy też obchody 100-lecia polskiej niepodległości (3,8 mln zł).