Prezydent ma pokazać, jaki ma pomysł na cały teren Mariny nad Zalewem i przedstawić projekt umowy z ewentualnym nowym dzierżawcą ośrodka. Dopiero wtedy radni zdecydują, czy pozwolą mu znów dać ziemię do dzierżawy. A chętny inwestor już jest i obiecuje centrum żeglarskie.
Na razie Marinę dzierżawi kto inny, spółka Graf-Marina. Umowa wygasa we wrześniu 2011 r. i dopiero wtedy ośrodek może przejąć inny podmiot. O ile zgodzi się na to Rada Miasta.
Prezydent prosi o zgodę na 30-letnią dzierżawę, tłumacząc, że jest chętny. Choć nie jest pewne, że to LCZ weźmie Marinę, bo dzierżawca ma być wybrany w przetargu: kto da większy czynsz, ten wygra.
Ale zgody na przetarg na razie nie ma. Radni odłożyli decyzję, bo chcą najpierw wiedzieć jak prezydent zabezpieczy interes miasta. – Oczekuję, że pokaże projekt ogłoszenia o przetargu – mówi Zdzisław Drozd, radny PiS.
To po pierwsze. Po drugie: radni chcą znać też projekt nowej umowy. Bo ta z Graf-Mariną jest dla miasta niekorzystna. Za 28 ha płaci niecałe 3 tys. zł miesięcznie.
– A cokolwiek by nie wybudował, to miasto musiałoby za to zapłacić – podkreśla Włodzimierz Wysocki, zastępca prezydenta.
– Chciałem inwestować, składałem wnioski, otrzymywałem odmowy – mówi Mirosław Augustyniak, obecny dzierżawca.
– Kolejna restauracja i kryty plac zabaw. O to się pan starał – odparowuje Wysocki. I zapowiada, że nowa umowa ma zmuszać dzierżawcę do inwestycji. – To powinno być obwarowane karami umownymi – dodaje zastępca prezydenta.
– Nie chciałbym, żeby powstał taki obiekt jak te nie wykończone budynki po drugiej stronie zalewu na gruncie, który miasto dało fundacji Fuga Mundi – podkreśla Leszek Daniewski, radny PO.
Wątpliwość kolejna: czy Ratusz widzi Marinę tak, jak widzi ją LCZ i co będzie z tą częścią ośrodka, której fundacja brać nie chce?
– Boję się, że po pozostałe 22 ha już nigdy nikt nie przyjdzie – zauważa Krzysztof Siczek (PiS). – Reszta też jest atrakcyjna – uważa za to Adam Wasilewski, prezydent Lublina od którego radni żądają pomysłu na cały ośrodek. – Czy inwestycja nie będzie tylko dla lubelskich elit? – pyta Marcin Nowak (PiS).
A fundacja prosi o pośpiech, mimo że na Marinę mogłaby wejść nie wcześniej niż za półtora.
– Te półtora roku poświęcimy na opracowanie projektu, żebyśmy mogli wystartować z budową, jak tylko przejmiemy teren od pana Augustyniaka – mówi Artur Kawa z Lubelskiego Centrum Żeglarstwa.