Odbudowa XIII-wiecznego kościoła farnego św. Michała Archanioła na lubelskim Starym Mieście to cel powołanego przed kilkoma dniami stowarzyszenia Lubelska Fara.
– Naszym głównym celem jest przywrócenie w świadomości lublinian obecności fary. Chcemy przypomnieć, że był taki znamienity obiekt, który koncentrował życie miasta w wielu wymiarach. Ale zależy nam przede wszystkim na tym, żeby odbudować farę, aby służyła Lublinowi i regionowi – mówi Ryszard Montusiewicz, prezes stowarzyszenia.
Jak dodaje, nie chodzi tylko o to, aby w mieście przybyło kolejne miejsce kultu religijnego. – Chcemy, żeby odbudowana fara pełniła różne funkcje, tak jak to było w historii. Tutaj była szkoła muzyczna, której studenci wędrowali do Akademii Krakowskiej, albo do Włoch. Odbywały się tu też ceremonie miejskie. Z wysokiej wieży można by podziwiać wspaniałą panoramę Lublina – wylicza Montusiewicz.
Fara została rozebrana w połowie XIX wieku. Jak informują przewodniki, powodem był fatalny stan obiektu. Obecnie w tym miejscu znajdują się jedynie zrekonstruowane fundamenty dawnej świątyni i jej makieta.
– To bardzo prowizoryczne i tymczasowe upamiętnienie, nie do końca wierne samemu obiektowi. Tu kiedyś było cmentarzysko, które zostało ekshumowane, ale część kości pozostała w tym miejscu. Organizowanie tu imprez rozrywkowych czy gastronomicznych jest naganne, bo wykazuje elementarny brak szacunku, wynikający z pewnej niewiedzy i braku świadomości –twierdzi Montusiewicz.
Pomysłodawcy odbudowy fary na razie nie mówią o kosztach inwestycji i o ewentualnych sposobach jej sfinansowania. Wątpliwości co do pomysłu nie kryje Dariusz Kopciowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków.
– Pomysł jest kuszący, bo budynek z XIII wieku był bardzo ważnym komponentem, który dopełniał staromiejską panoramę – mówi Kopciowski, ale dodaje, że przywrócenie świątyni w oryginalnym kształcie może być niemożliwe. Głównie ze względu na przepisy prawa budowlanego. – Odległość do pierzei zabudowań wzdłuż części ul. Archidiakońskiej, które powstały po wyburzeniu fary, mogłaby być zbyt mała. Poza tym podczas prac mogłyby zostać zniszczone oryginalne fundamenty znajdujące się pod warstwą gruntu. Po trzecie, brakuje pieniędzy na odbudowę istniejących zabytków… – wylicza konserwator.