Komplikują się plany upamiętnienia lubelskiego Umschlagplatzu. Teren zmienił właściciela. A ten postawił swoje warunki. Nie chce oddać części placu, z którego w czasie wojny wywieziono do komór gazowych tysiące osób.
W maju teren będący do tej pory własnością Skarbu Państwa, ale oddany w wieczystą dzierżawę Zakładom Mięsnym Lubmeat, zmienił właściciela. Syndyk masy upadłościowej zakładów podpisał umowę o sprzedaży gruntu ze spółką Archiwum Depozytowe, która jest związana z Piotrem Baduchowskim, właścicielem Lubelskiej Odlewni Żeliwa.
- Nie mamy nic przeciwko upamiętnieniu tego miejsca - deklaruje Baduchowski. - Ale wytyczona pod instalację działka musi zostać przesunięta, bo musimy zbudować drogę dojazdową do centrum logistycznego, które zamierzamy stworzyć na terenie upadłych zakładów. Innej możliwości nie ma.
- Wtedy rampa kolejowa znalazłaby się poza planowaną instalacją. A to przecież najważniejsza część placu śmierci - odpowiada Marcin Fedorowicz z Teatru NN.
Sprawą zajęli się miejscy urzędnicy i konserwatorzy zabytków. - Rozwiązaniem byłoby zburzenie budynków, które zostały dobudowane do najstarszej części zakładów mięsnych. One nie mają zabytkowej wartości - tłumaczy Dariusz Kopciowski, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków. - W ich miejscu można by zbudować drogę.
Propozycja miała zostać przedstawiona nowym właścicielom w poniedziałek, na spotkaniu zorganizowanym przez wiceprezydenta Grzegorza Jawora. - Ale nikt z właścicieli nie przyszedł - relacjonuje Jawor.
- W poniedziałek byłem na Ukrainie. A o spotkaniu dowiedziałem się w piątek - odpowiada Baduchowski. - Możemy się spotkać, jeśli zostaniemy odpowiednio wcześnie powiadomieni. Tyle że ja swoją propozycję już złożyłem. I raczej nie da się jej zmienić.
Nieoficjalnie wiadomo, że kolejne rozmowy zaplanowano na przyszły tydzień.