Hanna Filipowicz, zastępca dyr. ds. technicznych szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie mówi, że złodziejami są najczęściej osoby z zewnątrz podające się za odwiedzających. - Giną telefony komórkowe, portfele, dokumenty - dodaje. - W naszym szpitalu jest możliwość nieodpłatnego zdeponowania wartościowych rzeczy w sejfie.
Elżbieta Myszala, zastępca dyrektora ds. administracyjnych szpitala im. Jana Bożego w Lublinie dodaje, że pacjenci przychodzą do szpitala nie tylko z komórkami, ale nawet z laptopami. - Na wszystkich tablicach ogłoszeniowych ostrzegamy, że szpital nie odpowiada za wartościowe rzeczy, które przynoszą ze sobą pacjenci - mówi.
Ofiarami kradzieży szpitala w Kraśniku pada najczęściej personel
- Giną torebki, portfele - podaje przykłady Rafał Poleszak, kierownik administracyjny. - Złodziejami są najczęściej osoby z zewnątrz. Pamiętam przypadek, kiedy obcy mężczyzna ukradł fartuch lekarski, ubrał się w niego z zamiarem łatwego poruszania się po szpitalu i okradania. W porę został złapany.
Pod lekarzy lub studentów medycyny podszywają się też złodzieje grasujący po szpitalu klinicznym nr 4 w Lublinie.
- Założą fartuch, słuchawki i kradną - mówi Regina Medyńska, kierownik administracyjny. - Najczęściej giną telefony komórkowe, pozostawione na szafkach przy łóżku.
(step)