Nieporozumienie czy kradzież? Spod jednej z lubelskich piekarni zniknęły choinki. Stało się to po tym jak, w internecie opublikowano ich zdjęcie z informacją, że zostały wyrzucone. Ale właściciel wcale się ich nie pozbył…
Choinki stały pod jedną z lubelskich piekarni.
– Pomysł był taki, że w okresie świątecznym będą stały w środku. Potem wystawiliśmy je koło drzwi wejściowych żeby ozdobić pustą ścianę, a na wiosnę chciałem je zasadzić na własnej działce. Z tą myślą kupowałem właśnie duże świerczki w donicach – opowiada właściciel piekarni.
Wszystko szkoło zgodnie z planem do minionej niedzieli. Tego dnia…. drzewka zniknęły. Właściciel przejrzał nagranie z monitoringu. Zobaczył na nim mężczyznę, który po godz. 18.20 ładuje choinki do samochodu i odjeżdża. A potem okazało się, że jakiś czas wcześniej zdjęcie drzewek opublikowano na facebookowej grupie, na której ludzie dzielą się informacjami o rzeczach wystawionych na śmietniki. Korzystają z niej osoby, które w duchu zero weste, chcą zamiast kupować, dać drugie życie niepotrzebnym już innym przedmiotów. Wszystko wskazuje więc na to, że po publikacji zdjęcia z choinkami, jeden z członków grupy podjechał i zebrał drzewka.
– Jeśli spojrzeć na to w ten sposób to rzeczywiście może nie ma problemu. Ale spójrzmy z mojego punktu widzenia: kupiłem coś, nie chciałem wyrzucać więc z mojego punktu widzenia to była po prostu kradzież – tłumaczy właściciel piekarni.
Mężczyzna opowiada, że przez kilka dni przed zdarzeniem wiał silny wiatr. Ponieważ drzewka mogły się przewrócić i połamać przestawiono je spod drzwi, za róg budynku. Postawiono obok siebie, żeby wspólnie opierały się sile wiatru. Być może trochę pechowo postawiono je przy koszu na śmiecie. Ale nie przy kontenerze lub wiacie śmietnikowym ale przy zwykłym okrągłym śmietniku z popielniczką. Takim na drobne śmieci, jakich wiele w całym mieście.
– Dla wszystkich powinno być chyba oczywiste, że nie jest to miejsce, gdzie wyrzuca się drzewka – denerwuje się piekarz. – Na naszym osiedlu miejsca, w którym składuje się choinki SA ściśle wskazane. To np. wiaty śmietnikowe.
Dlatego mężczyzna opublikował na swoim profilu zdjęcie z monitoringu z informacją, że na zwrot drzewek czeka do niedzieli. Jeśli to nie nastąpi, zgłosi kradzież na policję. Post opublikowano także na różnych „śmieciarkowych” grupach. Rozgorzała pod nim dyskusja. Niektórzy uważają, że doszło do nieporozumienia. Inni twierdzą, że to wina właściciela, który powinien drzewka schować przed wiatrem do pomieszczenia lub „jakoś je zabezpieczyć”. Ktoś uważa, że „na biednego nie trafiła więc po co robić raban”. Niektórzy problem widzą jednak zupełnie inaczej.
– Jeszcze trochę to jak ktoś zapomni zamknąć okno w samochodzie to ktoś go wystawi na grupę że do zabrania bo stoi porzucony – komentuje pan Arkadiusz (pisownia oryginalna – red.). – W tym kraju wszystko trzeba zabetonować albo na łańcuch.
– Nie ma znaczenia, czy ukradziono coś osobie biednej czy bogatej. Uważam, że jakieś zasady grzeczności powinny obowiązywać. Pracujemy od godz. 5.30 do 20. Wystarczyło wejść i zapytać, a nie zabierać coś spod ściany prywatnego budynku – uważa piekarz. – To samo dotyczy robienia zdjęcia. Można było spytać o zgodę.
Mężczyźnie tak bardzo zależy na drzewkach, że proponuje… ich odkupienie od osoby, które je zabrała.
– Niech tylko przyjedzie i odda. Złego słowa mu nie powiem – podkreśla.