Rodzice niepełnosprawnego Roberta z Puław od kilku miesięcy walczą ze spółdzielnią mieszkaniową o zgodę na montaż windy dla syna. Popiera ich większość spółdzielców.
Teraz to niemożliwe, bo rodzina mieszka na wysokim parterze bloku przy ul. Mickiewicza 26 w Puławach. Potrzebna jest winda.
Już w styczniu złożyli wniosek do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie o dofinansowanie jej budowy. Pieniądze zostały przyznane i… czekają. Bo na windę w miejscu wskazanym przez rodziców Roberta nie zgadzają się władze spółdzielni. Proponują inne lokalizacje, tłumacząc że we wskazanym miejscu winda będzie zagrażać bezpieczeństwu ludzi.
Inne lokalizacje są jednak droższe, bo wymagają dodatkowych elementów. – Mamy ograniczone fundusze i nie możemy przeznaczyć ich więcej niż zakładamy – tłumaczy Tomasz Szymański z PCPR w Puławach.
Tymczasem spółdzielnia zażądała jeszcze dokładnego projektu budowlanego inwestycji. Państwo Bartniccy chcą zdobyć taki dokument, ale może im zabraknąć pieniędzy. – Sporządzenie projektu podniesie cenę o jedną trzecią – mówi Czesław Gabiga z firmy budującej windy.
Tymczasem takiego projektu nie wymagają nawet urzędnicy wydający zezwolenia. – Wystarczy zgłoszenie prac – twierdzi Bogusław Skocz ze Starostwa Powiatowego w Puławach.
Bartniccy mając nóż na gardle postanowili pójść po pomoc do sąsiadów. Spółdzielnia, w której mieszkają, ma tylko jeden blok. Pod pismem popierającym ich lokalizację windy w ub. tygodniu podpisała się większość członków.
– Jeśli ta winda jest potrzebna, to powinna tam być – mówi Agnieszka Wiejak, jedna z lokatorek, która wsparła Bartnickich.
Tymczasem liczy się każda chwila. Pieniądze zarezerwowane na windę trzeba wykorzystać w tym roku. A rozliczyć się z zakończonej budowy trzeba najpóźniej do połowy grudnia.
Władze spółdzielni wszystko to mają jednak za nic. Kiedy kilka miesięcy temu pierwszy raz rozmawialiśmy z prezesem, twierdził, że sprawa zostanie szybko załatwiona. Teraz w ogóle nie chciał z nami rozmawiać.
– W tej chwili jest sezon urlopowy. Zapraszam we wrześniu – odparł Tadeusz Pazur, prezes SM "Standard”.
– Pierwszy raz spotykamy się z takimi problemami z budową windy – komentuje Tomasz Szymański z PCPR.
Prof. Zbigniew Stelmasiak, szef Kliniki Neurologii SPSK nr 4 w Lublinie.
- Robert nie powinien przebywać wyłącznie w domu. W jego leczenie włożono dużo pracy i dało to już w tej chwili znaczące rezultaty. Uważam, że wychodzenie na zewnątrz przyczyniłoby się do jeszcze większej poprawy.
(pb)