![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2015/2015-12/46829d1eeb198b655ec8212535f20acf.jpeg)
Prokurator Robert B. jest winny nieumyślnej utraty broni, uznał Sąd Okręgowy w Lublinie. To finał procesu toczącego się od 2006 r. Rozstrzygnięcie jest prawomocne.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
![Artykuł otwarty](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/open-article.png)
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Niewątpliwie doszło do niezachowania ostrożności. Robert B. przez własne zaniedbania doprowadził do utraty broni – ocenił w uzasadnieniu wyroku sędzia Artur Ozimek.
Piątkowe rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Lublinie, utrzymujące w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, kończy trwające dziewięć lat postępowanie. W marcu Sąd Rejonowy Lublin – Zachód uznał Roberta B. za winnego, ale odstąpił od wymierzenia kary. Apelacje od wyroku złożył zarówno oskarżony, jak i jego obrońca.
– Sąd Rejonowy powinien ponownie, tym razem w rzetelny sposób, dojść do prawdy i ustalić, czy doszło do kradzieży. Przecież ta broń się nie teleportowała – przekonywał w mowie końcowej Robert B.
Sąd uznał, że to, co się stało z pistoletem i amunicją, nie ma większego znaczenia. Robert B. odpowiada bowiem za nieumyślną utratę broni. Same jego wyjaśnienia wystarczą zaś by stwierdzić, że do takiego przestępstwa doszło.
– Oskarżony w swoich wyjaśnieniach mówił: „zorientowałem się, że nie mam broni”. To świadczy o znaczącej lekkomyślności lub niedbalstwie – wyjaśnił sędzia Ozimek. – Świadkowie potwierdzili, że Robert B. sam nie wiedział, jak utracił broń. W nocy przyjechał do prokuratury, by sprawdzić, czy jej tam nie zostawił.
Obrońca prokuratora, wnioskując o umorzenie postępowania, powoływał się m.in. na przyczyny formalne. Wskazywał, że przed laty prokuratura umorzyła śledztwo (później zostało ono podjęte – red.) „w sprawie nieumyślnej utraty broni przez Roberta B.”
– Rozstrzygnięto tym samym o braku odpowiedzialności oskarżonego – przekonywał mec. Bogusław Wróblewski.
Zdaniem sądu, wskazanie Roberta B. w decyzji o umorzeniu śledztwa nie ma znaczenia dla sprawy. Sąd nie zgodził się również z zarzutem, by podczas obecnego procesu naruszono prawo Roberta B. do obrony. Niektórych świadków przesłuchano bowiem pod jego nieobecność.
– Sąd zapewnił jednak oskarżonemu prawo do zadawania pytań – wyjaśnił sędzia Ozimek.
Pistolet w sypialni
Proces dotyczył wydarzeń z początku 2006 roku. Robert B. został wówczas szefem Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Świętował awans ze znajomymi. Właśnie wtedy, w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach, przepadł jego pistolet i 22 naboje. Glock i amunicja powinny leżeć w szafie pancernej, w gabinecie prokuratora. Robert B. przekonywał, że ktoś je stamtąd ukradł. Śledczy zarzucili mu, że nieumyślnie naruszył zasady przechowywania broni.
W pierwszym procesie Robert B. został uniewinniony. Sąd odwoławczy skierował sprawę do ponownego rozpoznania. W marcu tego roku zapadł wyrok skazujący. Z ustaleń Sądu Rejonowego Lublin-Zachód wynikało, że Robert B. prawdopodobnie zgubił glocka. Mogło do tego dojść w jego domu podczas spotkania ze znajomymi. Sąd zaznaczył, że prokurator nie miał u siebie kasety lub sejfu odpowiedniego do przechowywania broni. Pistolet miał trzymać na szafce, a kiedy przychodzili goście, w sypialni.