Kto ma szansę uniknąć kary za zbyt szybką jazdę uwiecznioną przez fotoradar strażników?
Ci, którzy nie przyjmą mandatu. Może ich wziąć w obronę Prokuratura Generalna.
Czy aby na pewno straż działa legalnie? Prokuratura Generalna nie ma wątpliwości, że straże miejskie i gminne nie mają prawa ścigać tych, których przyłapał stacjonarny fotoradar. Stacjonarny, czyli na maszcie, a takiego właśnie używa lubelska straż. – My uważamy, że mamy odpowiednie uprawnienia – stwierdza Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej Miasta Lublin.
Prokuratura Generalna radzi, by mandatu nie przyjmować. W takich przypadkach straż kieruje do sądu wniosek o ukaranie. A tego, zdaniem Prokuratury Generalnej, nie ma prawa robić.
– Organ ten nie posiada kompetencji do prowadzenia postępowania wyjaśniającego, kierowania wniosku do sądu o ukaranie obwinionego oraz do wnoszenia środków zaskarżenia – informuje Maciej Kujawski z Biura Prokuratora Generalnego.
Nawet jeśli sąd uzna winę kierowcy, nie oznacza to jeszcze przegranej. Kolejnym etapem jest kasacja w Sądzie Najwyższym. Sam kierowca nie może jej złożyć, takie prawo ma rzecznika praw obywatelskich lub Prokuratura Generalna. I to tam należy szukać pomocy.
Na pomoc Prokuratury Generalnej nie mogą liczyć ci, którzy przyjęli mandat. Nie pozostaje im nic innego, niż sięgnąć do portfela. – Nie jest samoistną podstawą do uchylenia mandatu fakt nałożenia go przez organ nieuprawniony – stwierdza Maciej Kujawski. I wyjaśnia, że liczy się fakt, że kierowca popełnił wykroczenie.
Lubelska straż nie zgadza się z opiniami Prokuratury Generalnej. – To jest jej stanowisko. Sposób naszego działania pozostaje taki sam, jaki był do tej pory – mówi Gogola. I dodaje, że nie ma mowy o rezygnacji z wystawiania mandatów i słania wniosków do sądu. Straż Miejska ma za to odchodzić od umieszczania fotoradaru w masztach na rzecz stawiania go na trójnogu. A takiej metody kontroli nikt już nie kwestionuje.