Wszyscy z zapartym tchem śledzą losy sokolej rodziny z komina elektrociepłowni. Myśleli, że po śmierci Czarta nic dobrego się nie wydarzy, a jednak pojawił się inny kawaler.
O lubelskich sokołach zrobiło się głośno 15 kwietnia, gdy tuż przed wykluciem się piskląt zaginęła Wrotka. Czart sam próbował wysiadywać jaja, jednak ornitolodzy zdecydowali zabrać jaja z gniazda i przekazać je doświadczonemu sokolnikowi. Później scenariusz telenoweli pisał się sam. Wrotka wróciła, zostały podłożone "pisanki", później powróciły pisklęta. I myśleliśmy że tutaj telenowela się skończyła.
Niestety wtedy nastąpił zwrot akcji i Czart padł. Najprawdopodobniej został otruty. Ciało ptaka zostało przekazane do puławskiego PIWET-u w celu wykonania sekcji zwłok. Sprawą zajęła się policja.
>> Policja zajmuje się sprawą śmierci Czarta <<
Wrotka jednak stanęła na wysokości zadania i sama wychowuje pisklęta. Podrostki rosną jak na drożdżach, w czwartek poznamy ich płeć i zostaną zaobrączkowane. Jednak od weekendu majowego obserwatorzy sokołów zauważyli, że wokół gniazda kręci się inny sokół. Na razie wiadome jest tylko, że to samiec wykluty w miejskim gnieździe.
- Jest pokojowo nastawiony. Nawet przynosi Wrotce prezenty. Jest nieśmiały i nie chce pokazać obrączek, po których moglibyśmy zidentyfikować jego imię i pochodzenie. Ale wszystko jest na dobrej drodze, że będzie nowym partnerem Wrotki - mówi Krzysztof Kot, z grupy FalcoFani, obserwator lubelskich sokołów.
Na grupach miłośników sokołów obserwatorzy spekulują, że to przybysz z Warszawy - Czajnik, który wykluł się w gnieździe w Nowym Dworze Mazowieckim.
Samiec od kilku dni przysiaduje na podeście przy gnieździe i do niego zagląda. Pomaga Wrotce w polowaniach podarowując jej jedzenie, nieśmiale zagląda także podczas karmienia.
- (Wrotka) ze spokojem znosi obecność samca, którego nawet zostawia sam na sam z dziećmi. Na filmie możecie zobaczyć, jak samiec przygląda się karmieniu. Jak myślicie, zdecyduje się wreszcie nakarmić młode? - czytamy na facebooku Nadleśnictwa Garwolin, które zajmowało się pisklętami zaraz po ich wykluciu.
Udało się zebrać całą potrzebną kwotę na nadajniki telemetryczne dla lubelskich piskląt. Nadajniki pozwolą śledzić wędrówki lubelskich sokołów po opuszczeniu gniazda.