Nadszedł ten dzień, na który czekali wszyscy obserwatorzy ptasiej telenoweli z komina elektrociepłowni Wrotków. Do gniazda wróciły odchowane przez sokolnika pisklęta.
Jaja z gniazda na kominie elektrociepłowni zostały zabrane w środę (17 kwietnia). Tego samego dnia wykluło się pierwsze pisklę. Kolejne dwa przyszły na świat dzień później. Czwarte jajo okazało się niezalężone.
>> Wrotki nie ma, jajek też <<
Pisklęta pod okiem doświadczonego sokolnika rosły w oczach. Gdy się wykluły ważyły zaledwie po 30 gramów. Dzięki zaangażowaniu doświadczonego "taty zastępczego" przez kilka dni praktycznie podwoiły swoją wagę. Od samego początku karmione były mięsem dzikiego ptactwa, tak jak karmione są w naturze.
Początkowo pisklęta miały zostać podłożone do innych gniazd, gdzie znajdują się sokoły w podobnym wieku. Spowodowane to było nagłym zniknięciem Wrotki, a Czart nie dałby rady sam wychować piskląt. Jednak niespodziewanie sokolica wróciła do gniazda i poszukiwała jaj. Podrzucenie piskląt byłoby dla nich niebezpieczne, ze względu na ryzyko powrotu sokolicy Ziuty, więc zdecydowano o podłożeniu sztucznych jaj, by zobaczyć jak będą zachowywać się ptaki.
>> Tajemnicza sokolica przy gnieździe w Lublinie <<
Wrotka i Czart podjęli inkubację jaj i na zmiane je wysiadywali. Ponieważ zagrożenie minęło, a pisklęta podrosły, ornitolodzy zdecydowali o ponownym podłożeniu piskląt do gniazda. Ornitolodzy uspokajają internautów, że nie jest za późno na podłożenie piskląt.
>> Wrotka wróciła, jaja też. Ale nie sokole <<
- Instynkt macierzyński jest u ptaków tak silny, że bez problemu zaakceptoją podłożone pisklęta, niezależnie od ich wielkości. Cały proces nadzorują specjaliści od restytucji sokoła wędrownego, którzy w czasie trwania programu nie raz już podkładali pisklęta do gniazd sokołów - informuje Nadleśnictwo Garwolin, Lasy Państwowe, gdzie pod opieką sokolnika znajdują się maluchy.
Nad ranem, 23 kwietnia do gniazda wróciły pisklęta. Jajka podmieniono, gdy Wrotka na chwilę odleciała.
- Wrotka latała bardzo blisko gniazda. Chyba wiedziała, że wracają maluchy. Gdy podkładane były pisklęta siedziała na platformie obok gniazda. Już po minucie siedziała na nich ogrzewając je - mówi Sylwester Aftyka, opiekun lubelskich sokołów.
Wszystko zostało idealnie przygotowane. Podrzucone zostały rozbite skorupki jaj, a także ornitolodzy zostawili mały prezent w postaci śniadania. Teraz sokoły będą dorastać pod czujnym okiem Wrotki i Czarta.
Mniej więcej w połowie maja sokole pisklęta zostaną zaobrączkowane i poznamy ich płeć. Już niedługo zostanie ogłoszony konkurs na imiona dla pisklaków.