Lawinowo rośnie liczba zarejestrowanych w Lublinie samochodów. Na tyle szybko, że Ratusz chce zamykać kolejne pasy ruchu, by wymusić na kierowcach przesiadkę do autobusów. Jednak daleko nam wciąż do miast, gdzie „mieszka” więcej pojazdów niż ludzi
Samochodów przybywa od lat, ale jeszcze nigdy nie przybywało tak dużo. – Przyrost jest coraz szybszy – przyznaje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. – Od początku roku liczba zarejestrowanych pojazdów wzrosła w mieście o prawie 8700.
Dziś, na każdy tysiąc mieszkańców przypada w Lublinie 751 zarejestrowanych aut – podają autorzy raportu ogłoszonego podczas tegorocznego Kongresu Transportu Publicznego. Porównali oni wybrane miasta Polski, w tym największe metropolie. W Warszawie doliczyli się 922 pojazdów na tysiąc mieszkańców. Jednak rekord należy do Olsztyna, gdzie mieszkańcy są już w mniejszości, bo na tysiąc ludzi przypada 1095 zarejestrowanych pojazdów. Niewiele mniej jest w Sopocie: 1081.
– Według kierowców miasta są z gumy i wszyscy się ze swoimi czterema kółkami zmieszczą – stwierdza w raporcie Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Im więcej jest samochodów, tym większy jest tłok na ulicach. W porze szczytu czas przejazdu przez Lublin wydłuża się o 40 proc. Ten wskaźnik, jak wynika z raportu Tom Tom Index, daje nam drugie miejsce w Polsce. Gorzej jest tylko w Łodzi.
Jak władze Lublina planują walczyć z korkami?
Przekonując kierowców do komunikacji miejskiej, czasem nieco na siłę. Chcą wyznaczać na ważnych ulicach pasy ruchu dla autobusów i trolejbusów, ale robiąc to kosztem przestrzeni dla innych kierowców. Ratusz planuje, że kolejne pasy będą „zabierane” indywidualnym pojazdom na rzecz komunikacji zbiorowej.
Taka zmiana ma zajść na Al. Racławickich i ul. Lipowej. Ten sam zabieg, na równie dużą skalę, ma przejść ul. Fabryczna i Droga Męczenników Majdanka, gdzie buspasy będą się ciągnąć od ronda przy Gali aż do Sulisławickiej.
Przesiadkę w autobus mają też ułatwiać parkingi planowane obok pętli komunikacji miejskiej. 54 miejsca powstaną przy ul. Choiny. Podobnych rozmiarów parkingi planowane są przy al. Kraśnickiej, Żeglarskiej, czy Drodze Męczenników Majdanka.
Na nowe miejsca postojowe nie zanosi się za to w centrum
Wyznaczona tu Strefa Płatnego Parkowania mieści 2300 aut. W jej droższej części za pierwszą godzinę płaci się 3 zł, w tańszej 2 zł. Zdaniem autorów raportu ZDG TOR te stawki są... za małe, bo dla osób zarabiających powyżej średniej nie stanowią „finansowej motywacji” do przesiadki w autobus.
Nawet do 9 zł za godzinę postoju będą mogły wzrosnąć opłaty, jeśli wejdą w życie zmiany przepisów przygotowywane w Ministerstwie Rozwoju. Dodajmy, że władze miast nie mają teraz pełnej swobody w ustalaniu opłat, bo prawo wyznacza górną granicę i nie zezwala na pobieranie pieniędzy za postój w weekendy. Branża parkingowa twierdzi, że to błąd.
– Jak zareagowalibyśmy, gdyby ustawowo zabronić samorządom pobierania opłat za bilety tramwajowe w soboty i niedziele, gdyby narzucić miastom ich górny poziom? – pyta w raporcie Maciej Mosiej, prezes Polskiej Organizacji Branży Parkingowej. Twierdzi też, że to właśnie stawkami opłat za parkowanie można skutecznie ograniczać tłok w centrach miast, nie zaś budując nowe drogi.
– Rozbudowa sieci drogowej przynosi odwrotny skutek od zamierzonego. Zachęca więcej samochodów do wjeżdżania do śródmieść – ocenia Mosiej. – Przypomina walkę z otyłością przez kupowanie coraz większych ubrań.
Podwyżki nie będzie
Jednych to ucieszy, innych zmartwi, ale w Lublinie, nie należy się spodziewać podwyżki w Strefie Płatnego Parkowania, nawet jeśli zmieni się prawo. Obecne stawki opłat zostaną utrzymane najprawdopodobniej do wiosny 2020 r., bo dopiero wtedy wygaśnie umowa z operatorem strefy.