Do 99 wzrosła liczba szkół z naszego regionu, które w tym roku mają być zlikwidowane, przekształcone lub przekazane stowarzyszeniom. Dla wielu nauczycieli oznacza to zwolnienie z pracy.
– Do tej pory mamy informacje o 99 takich placówkach z województwa lubelskiego – poinformował wczoraj lubelski kurator oświaty Krzysztof Babisz. – Ta liczba może być większa, bo jeszcze mogą do nas spływać kolejne informacje.
Wśród zgłoszeń są 23 szkoły podstawowe i 28 szkół filialnych przeznaczonych do likwidacji, są także szkoły ponadgimnazjalne, które nie będą prowadziły naboru. Łącznie zmiany dotyczą 1,4 tys. uczniów i 270 nauczycieli. W najgorszej sytuacji jest ok. 150 nauczycieli, którzy pracują w szkołach wyznaczonych do zamknięcia.
– W wielu wypadkach gminy mówią, że postarają się, żeby ci ludzie mieli pracę – dodaje kurator. – Część znajdzie zatrudnienie przy opiece i dowozie uczniów do innych szkół. Część musi przejść na emeryturę. Ale wielu osobom będzie trudno zdobyć pracę na pełnym etacie.
Dla części nauczycieli likwidacja szkoły oznacza zwolnienie. Tak jest np. w Brzozówce w pow. kraśnickim, gdzie gmina chce zlikwidować szkołę podstawową.
– Mamy 34 uczniów oraz sześcioro 5-latków i czworo 6-latków – wylicza Halina Szabat, dyrektorka szkoły. – W sumie z nauczycielami mam ośmiu pracowników, którzy w momencie likwidacji tracą pracę.
W Karolinie (gm. Garbów) niektórzy nauczyciele likwidowanej szkoły mają szansę na zatrudnienie.
– Część z nich przejdzie na emeryturę. Nauczyciele, którzy będą chcieli pracować, zostaną zatrudnieni w nowych szkołach – tłumaczy zastępca wójta Małgorzata Sanaluta. Ilu? Tego na razie nie wiadomo.
Rodzice uczniów zapowiadają protesty. Oświatowa "Solidarność” idzie o krok dalej.
– Domagamy się ustąpienia pani minister Katarzyny Hall ze stanowiska szefa MEN – powiedziała wczoraj Teresa Misiuk, szefowa oświatowej "S” w naszym regionie. – Zaczynamy akcję zbierania podpisów pod petycją o jej odwołanie. Powinna odejść, bo psuje polską oświatę. Jest tak wiele aktów prawnych, niestety już obowiązujących, i szereg nowych, które dezorganizują pracę szkół. Nie możemy pozostawać obojętni wobec działań resortu.
Wśród zarzutów jest doprowadzenie do masowej likwidacji szkół w całym kraju.
– Jako główne przyczyny tego podaje się niż demograficzny i – mówię to z przykrością – koszty utrzymywania nauczycieli – mówi Misiuk. – Ale mamy pretensje, że samorządy nie wspierają nas w walce o większe fundusze na polską edukację. Trudno zaakceptować sytuację, w której likwiduje się niewielkie szkoły wiejskie, będące centrami lokalnego życia.
Ostateczne decyzje podejmą samorządy. – Zamiast likwidować szkoły, lepiej je przekazywać do prowadzenia np. stowarzyszeniom – zachęca kurator Babisz. – Kiedy widzę, że samorząd jest przekonany do likwidacji swojej szkoły, namawiam rodziców i nauczycieli, by to oni się organizowali.
(aa, mw)