Czapka–pasiak skradziona z wystawy na terenie b. obozu koncentracyjnego na Majdanku w Lublinie i odnaleziona w USA została w czwartek przekazana przez ambasadora USA w Polsce Stephena Mulla na ręce wiceminister kultury Małgorzaty Omilanowskiej.
Jak podkreślił ambasador USA w Polsce jednym z obowiązków każdego rządu jest dołożenie starań, by nigdy nie zginęła pamięć o tragicznych wydarzeniach z przeszłości. "To szczególnie ważne w przypadku okrutnych zbrodni popełnionych przez nazistów w czasie II wojny. Polska wie co to znaczy, ponieważ ucierpiała dotkliwie.
Okupujący kraj hitlerowcy zamordowali i uwięzili miliony polskich obywateli i zniszczyli wiele miast. Po zakończeniu wojny Polska odegrała wiodącą rolę na świecie przypominając o moralnym obowiązku zachowania pamięci o zbrodniach i ich ofiarach. Dzisiejsza uroczystość jest ważnym symbolem wsparcia Ameryki dla wysiłków polskich, by nikt już nigdy nie padł ofiarą tak potwornych zbrodni, jakie ciężko doświadczyły Polskę i Polaków" - powiedział Mull.
Wiceminister kultury dodała, że to dla nas "wielki dzień", bo pamięć o ofiarach nazizmu jest dla Polski wielkim obowiązkiem. "To na ziemiach polskich znajduje się najwięcej obozów zbudowanych przez Niemców w czasie II wojny i to nam przypadł obowiązek zachowania pamięci tego, co się stało, dla całego świata. Opieka nie jest taka łatwa, ponieważ jak pokazuje praktyka są ludzie, na szczęście niewielu, którzy decydują się na niezrozumiałe dla mnie działania zabierania z obozów +pamiątek+. A trudno na wystawie zawierającej kilkaset eksponatów dopilnować każdego. Cieszymy się, że utraconą czapkę udało się odzyskać. Przy okazji chciałam też podziękować anonimowemu antykwariuszowi, który powiadomił ministerstwo o tej aukcji" - zaakcentowała Omilanowska.
Odnalezioną w USA czapkę zbadali specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. Porównali ją z podobną czapką - wypożyczoną na potrzeby badań - z Muzeum na Majdanku. Analiza wykazała, że obie czapki wykonane są z takich samych materiałów, a tkaniny mają ten sam splot i wiek. Ekspertyza potwierdziła, że znaleziona w USA czapka pochodzi z Muzeum na Majdanku.
Na czapce jest fragment naszywki - oznaczenia obiektu muzealnego - na której widoczne są słowa "Majdanek" i "Muzeum". Jak przypuszcza wicedyrektor Państwowego Muzeum na Majdanku w Lublinie Danuta Olesiuk, czapka mogła zostać skradziona dość dawno, prawdopodobnie z wystawy urządzonej w jednym z baraków obozowych. "Nie było wtedy takich zabezpieczeń, jak to ma miejsce obecnie" - powiedziała. Ekspozycja ta funkcjonowała w latach 1962-1995. Prezentowano na niej ubrania więźniów obozu.
"To dla nas szokujące, że ludzie przyjeżdżający do takiego miejsca jak Majdanek, gdzie był obóz koncentracyjny nie mają szacunku do tego, co tam się stało i te przedmioty będące wyjątkowymi dowodami historycznymi znajdują +chętnych+. To dla nas tym bardziej przykre, że nawet takie przedmioty zawierające w sobie tak dramatyczne historie mogą znajdować nabywców" - podkreśliła Olesiuk.
Czapka zostanie teraz zabrana do muzeum, zinwentaryzowana, sfotografowana, opisana i umieszczona w magazynie. Na razie nie trafi na muzealną ekspozycję.
W Muzeum na Majdanku jest obecnie ok. 300 tys. różnych eksponatów muzealnych, z czego większość - ok. 280 tys. - to buty więźniów Majdanka, zarówno te obozowe, jak i te, które im po przywiezieniu do obozu odbierano. Więźniarskich czapek zachowało się tutaj ponad 2,5 tys.
Hitlerowski obóz koncentracyjny na Majdanku istniał w latach 1941-44. Spośród prawdopodobnie 150 tys. ludzi z ok. 30 państw, którzy przeszli przez Majdanek życie straciło tu ok. 80 tys. ludzi, z czego 60 tys. to byli Żydzi, zwożeni do obozu z całej Europy. Więźniowie Majdanka umierali na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i komorach gazowych. W listopadzie 1944 r. na terenie obozu utworzono muzeum martyrologiczne.