Siwo od dymu zrobiło się w nocy z niedzieli na poniedziałek w Lublinie i Zamościu. Stężenie pyłów przekroczyło dopuszczalny poziom, a w ciągu dnia Lublin był w ścisłej czołówce europejskich miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem
Poniedziałkowy poranek przywitał mieszkańców Lublina cuchnącą szarością powietrza. Odczucia potwierdził komunikat wydany przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
– Na stacji w Lublinie przy ul. Obywatelskiej oraz w Zamościu przy Hrubieszowskiej odnotowano przekroczenie poziomu dopuszczalnego pyłu PM10 określonego dla 24 godzin – ogłosił inspektorat. – Średnia wartość stężenia w godzinach 1.00–9.00 w Lublinie wynosiła 108,7 µg/m3.
Dopuszczalny poziom dobowy to 50 mikrogramów pyłu PM 10 na metr sześcienny. Podkreślmy: to średnia dobowa, czyli ze wszystkich godzin: i tych, gdy powietrze jest siwe i tych, gdy jest znacznie lepiej. Polskie prawo nie określa za to normy godzinowej, tymczasem w niedzielę o godz. 22 stężenie pyłu PM10 przekraczało w Lublinie 139 mikrogramów, a w poniedziałek o godz. 3 rano przekroczyło 155 mikrogramów.
To właśnie nocami jest najgorzej. – Od godziny 21 do 2 w nocy – podkreśla Arkadiusz Iwaniuk, zastępca dyrektora WIOŚ. Lepiej więc zrezygnować z wieczornego biegania, jeśli z dostępnych w internecie pomiarów będzie wynikać, że powietrze jest mocno zanieczyszczone. Kiedy stężenie pyłu będzie przekraczać 100 mikrogramów na m. sześc. (wartości godzinowe), warto odpuścić sobie trening lub dłuższe spacery. Wyników można szukać na stronie powietrze.gios.gov.pl.
Niewesoło wyglądała w poniedziałek także mapa jakości powietrza prowadzona przez Europejską Agencję Środowiska, która jest oficjalną agencją Unii Europejskiej. Lublin był tu jednym z brunatnych punktów oznaczających najgorsze powietrze. Z danych prezentowanych na stronie agencji wynika, że w ostatnich 100 dniach przez większość czasu (54 dni) jakość powietrza była w Lublinie zła lub bardzo zła.
Główny powód zanieczyszczeń jest ten sam, co zwykle: domowe paleniska. – Jakość powietrza pogarsza się wieczorem, gdy ludzie wracają do domów i rozpalają w piecu – tłumaczy Iwaniuk.
Używania „kopcących” paliw zakazują samorządy kolejnych województw. W Małopolsce od lipca nie wolno już spalać mułu i flotokoncentratu, a także drewna, które nie było suszone przez co najmniej dwa sezony. Na Śląsku zakazy dotyczą także węgla brunatnego, w Łódzkiem zakaz będzie obowiązywać od maja. Samorządy starają się też wyeliminować najsłabsze piece.
W Lubelskiem takich regulacji nie ma. – Sprawa uchwały antysmogowej jest otwarta – zapewnia Beata Górka, rzecznik marszałka. W tej sprawie Urząd Marszałkowski zbiera na razie opinie lokalnych samorządów. – Znamy już stanowisko 140 samorządów i nadal otrzymujemy wypełnione ankiety.
Samorząd województwa planuje na pierwszy kwartał przyszłego roku debatę o tym, czy w Lubelskiem potrzebna jest uchwała antysmogowa. Górka zaznacza, że sprawa nie będzie łatwa, bo nie jesteśmy zamożnym regionem i mieszkańcy grzeją się tym, co tanie. – W tej sytuacji potrzebne są specjalne ceny paliw gazowych i olejowych oraz energii cieplnej i elektrycznej dla mieszkańców – tłumaczy rzeczniczka marszałka.
Własnej uchwały antysmogowej nie mogą wprowadzać władze miast, choćby bardzo chciały. – To kompetencje sejmiku województwa – wyjaśnia Olga Mazurek-Podleśna z Urzędu Miasta Lublin. Ratusz od kilku lat dopłaca za to osobom, które przejdą z ogrzewania paliwem stałym na olejowe, gazowe, elektryczne, pompę ciepła lub ogrzewanie miejskie. Miasto pokrywa połowę kosztów takiej operacji, trzeba tylko odpowiednio szybko złożyć wniosek. Zainteresowani składają je na wyścigi.