Do skrzynek pocztowych mieszkańców Lublina trafi 14 tysięcy ulotek ostrzegających przed „kopciuchami” i „niby-węglem”. – Roczny limit dopuszczalnego stężenia szkodliwych pyłów wykorzystaliśmy już w październiku – alarmują ekolodzy.
– W Polsce nie mamy takiego typowego smogu jak w Londynie czy Los Angeles. W naszym kraju mamy do czynienia z pyłem zawieszonym – tłumaczy dr inż. Arkadiusz Iwaniuk, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska w Lublinie.
W powietrzu pojawia się on w okresie zimowym. – Wtedy gdy ludzie palą w piecach, jest dość chłodno i nie ma wiatru – tłumaczy inspektor. – Jeśli przez kilka dni mamy podobną, bezwietrzną pogodę to wtedy to, co palimy nie odpływa tylko zostaje. I wartości pyłu zawieszonego rosną – tłumaczy Iwaniuk.
Problem dotyczy głównie miast na Dolnym Śląsku i w Małopolsce.
– Wydaje się, że w Lublinie aż takiego problemu jak w Krakowie nie ma, ale tak różowo wcale nie jest – mówi Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka w Lublinie, organizator kampanii „Lublin bez smogu. Oddech dla miasta na 700-lecie”.
Organizatorzy akcji chcą dotrzeć do osób, które palą w piecach na węgiel. W wybranych dzielnicach m.in. w Śródmieściu, Kośminku, Dziesiątej, za Cukrownią i na Bronowicach do skrzynek pocztowych będą wrzucane ulotki.
– W ciągu najbliższych dni broszura, w której informujemy m.in. jak dbać o powietrze, trafi do ok. 14 tys. mieszkań – zapowiada Gorczyca.
Ulotki pojawią się również w filiach biblioteki i Biurach Obsługi Mieszkańców. A w autobusach komunikacji miejskiej pasażerowie usłyszą spoty.
– W województwie lubelskim tragedii nie ma. Jeśli jednak przez półtora miesiąca w roku są przekroczone normy stężenia pyłów to znaczy, że dobrze też nie jest. To powinien być sygnał do działania – tłumaczy Iwaniuk.
Takie działania już są. Od 1 października br. nie można produkować pieców, które nie spełniają żadnych standardów. – Od 1 lipca 2018 r. mają one zniknąć ze sprzedaży – dodaje Iwaniuk, który przewiduje, że proces wymiany pieców może potrwać ok. 15 lat.
Według szacunkowych danych, rocznie w Polsce sprzedawanych jest ok. 200 tysięcy kotłów na węgiel, a większość z nich (ok. 70 proc.) to kotły o bardzo złych parametrach emisyjnych, tzw. „kopciuchy”. Emitują one 20-40 razy więcej pyłów niż kotły na pelet 5 klasy.
– W tym roku przeprowadziliśmy trzy razy więcej interwencji, bo blisko 2 tys. (kontrola pieców i spalania na zewnątrz-red.) – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie. – Przy czym liczba wystawionych mandatów jest na tym samym poziomie.
Ekolodzy postulują również do samorządu województwa lubelskiego aby przyjął tzw. uchwałę antysmogową wprowadzającą m.in. normy jakości dla paliw stałych. Zrobiło to już sześć samorządów w Polsce, a w kilku innych trwają zaawansowane prace. Urząd Marszałkowski w Lublinie rozpoczął już w tej sprawie konsultacje z samorządami.
W województwie lubelskim funkcjonuje w sumie 11 stacji pomiaru jakości powietrza – w Lublinie, Kraśniku, Radzyniu Podlaskim, Puławach, Białej Podlaskiej, Chełmie i Zamościu. Bieżące informacje można znaleźć na stronie envir.wios.lublin.pl
Skąd bierze się smog?
• Główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza w Polsce jest tzw. niska emisja, czyli spaliny, które pochodzą z kotłów i pieców na paliwa stałe (węgiel i drewno).
• Kolejne źródła zanieczyszczenia to spaliny samochodowe, energetyka i przemysł.
• Niska emisja jest przyczyną pojawienia się w powietrzu wielu szkodliwych substancji w tym pyłów zawieszonych (PM 10 i PM 2,5) oraz substancji rakotwórczych i powodujących zatrucia (wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne tj. benzo(a)piren).
• W 2016 było w Lublinie 40 dni z przekroczeniem dopuszczalnego stężenia PM 10, a w 2015 r. – 66 dni. Prawo dopuszcza tylko 35 przekroczeń rocznie. W tym roku ten limit wykorzystaliśmy w październiku.
>>>