Taksówkarze jeździli wczoraj w poszukiwaniu kas fiskalnych, inni zostali w domu. Reszta woziła pasażerów. Z kasami fiskalnymi
lub bez.
W lubelskiej firmie „Connex” kas właśnie zabrakło. Najbliższa dostawa będzie w przyszłym tygodniu. Można się jednak spodziewać nie więcej niż 20 urządzeń. Takie są możliwości producentów. – W kolejce czeka około 300 taksówkarzy – mówi Piotr Karaś, pracownik firmy. – Myślę, że wcześniej niż do końca marca nie damy rady wszystkich zaopatrzyć. Kilkadziesiąt kas mieliśmy na przełomie listopada i grudnia, ale wtedy nikt o nie nawet nie pytał. Dopiero teraz zrobiło się zamieszanie.
Ryszard Selech, prezes lubelskiej korporacji „Echo”, spędza całe dnie na poszukiwaniu punktów, gdzie kierowcy taksówek mieliby szansę kupić kasy. Bez rezultatu.
– To nie tak, że my nie chcemy ich zamontować – mówi R. Selech. – Gdyby można było je kupić, zrobilibyśmy to choćby dzisiaj. Dla nas każdy dzień przestoju, to strata. A tymczasem większość taksówkarzy jest jedynymi żywicielami rodziny. Co można powiedzieć takim ludziom?
– To cios w plecy korporacji – mówi Stanisław Sławiński, prezes chełmskiej firmy taksówkowej „Saxo”. – Dzisiaj pracowało ledwie 12 kierowców. Reszta czeka na zamontowanie kas. Nie nadążamy z realizacją zamówień. Teoretycznie czas oczekiwania na taksówkę, to 10 minut. W praktyce trwa to, niestety, dłużej.
W Chełmie sprzedażą i instalowaniem kas zajmuje się tylko firma „Box Plan”. Jak informuje jej właściciel, Lucjan Czuż, w kasy zaopatrzono dotąd 80 kierowców. W całym mieście pracuje około 200. – Ostatnio od producenta dostaliśmy 20 urządzeń. Nie jesteśmy w stanie przyspieszyć całego procesu, ponieważ ograniczają nas niewielkie dostawy.
Ci, którzy zdążyli kupić kasy, narzekają, że nowe urządzenia już zaczynają się psuć. – To prototypy, które są na nas testowane. Trudno się dziwić, że nie było czasu na ich dopracowanie, skoro zostały wyprodukowane w takim pośpiechu – mówią kierowcy.
Tymczasem taksówkarze złożyli w urzędach skarbowych wnioski o odroczenie terminu założenia kas fiskalnych. Na ich rozpatrzenie urzędnicy mają miesiąc.